Przeglądając sieć, natknęłam się na obrazek wyżej, zainspirowało mnie to do poszukania "głębiej" i jak się okazuje, w temacie przyjaźni damsko męskiej króluje przekonanie, że jest niemożliwa... Jak więc to ma się w praktyce?
Nie mogę odpowiadać, za każdą kobietę czy mężczyznę na świecie, nie przeczę, że być może istnieją silne damsko męskie przyjaźnie, bez żadnych innych podtekstów, ale wiem jak to było w moim przypadku :)
Kiedy poznałam Maksa czułam, że to będzie fantastyczna przyjaźń... i tak było. Rozumieliśmy się świetnie, dogadywaliśmy się na każdy temat, dawaliśmy sobie rady i pomagaliśmy sobie niemal w każdej kwestii. To było niesamowite, byliśmy w szalonym wieku, wkraczając w dorosłość i nic nie było nam straszne. Po pewnym czasie ludzie przebywający z nami, znający nas zaczęli sugerować, że coś chyba się święci, ale ja nie chciałam słuchać, przecież to był Maks mój przyjaciel... ja nie widziałam w jego zachowaniu nic dziwnego do czasu, gdy nie wypowiedział słów " powinniśmy być razem". Nasza przyjaźń legła w gruzach, nasze oczekiwania się nie pokryły, żal i duma nie pozwoliły nam już kontynuować tej znajomości.
Nie dawałam jednak za wygraną, przyjaźń damsko męska była dla mnie na prawdę czymś fantastycznym ale kiedy kolejna legła w gruzach, wiedziałam, że albo coś nie tak jest z tym całym systemem, albo ja jestem ślepa na znaki od innych...
Cóż jednak... wtedy po czasie odezwał się do mnie ktoś, w kim jako nastolatka się podkochiwałam, od początku znajomości dogadywaliśmy się lepiej niż ktokolwiek, kiedykolwiek sobie wyśnił. Odbudowaliśmy znajomość i nasze więzi zacieśniły się w mocne, bardzo trwałe więzy przyjaźni. Stał się dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie. Zwracałam się do niego z każdą bzdurą, a on nigdy nie zostawił mnie w potrzebie, ani ja jego. Wiedzieliśmy o sobie wszystko, począwszy od najmniejszych rzeczy, poprzez związki, problemy, uczucia. I tym razem to ja pierwsza (tak przynajmniej sądziłam) pomyślałam, że to jest tak perfekcyjna relacja, że to mógłby być idealny fundament na coś więcej, ale szybko się pozbyłam tego z głowy. Wiedziałam, że dla niego jestem tylko przyjaciółką, poza tym miał dziewczynę, co prawda przestawało im się układać, ale z całego serca go wspierałam i kibicowałam im. Zaczęły między nami jednak tworzyć się sytuacje, które lekko mieszały w naszej przyjaźni, wypowiedziane słowa, które być może sugerowały, że oboję gdzieś myślimy o czymś zupełnie innym. Minęło 5 lat fantastycznej przyjaźni, aż któregoś razu, po kolejnym udanym spotkaniu, leżąc sobie wygodnie i oglądając filmy, jak przystało na dwójkę przyjaciół, on zaczął się dziwnie zachowywać. Już wcześniej zdarzyło się parę razy, ze próbował coś mi powiedzieć, ale w rezultacie twierdził, ze w sumie nie może, bo za dobrze mnie zna. Ale tego wieczoru nie wytrzymał, z jego ust wymsknęło się ciche, niepewne "kocham Cię" . Widziałam przerażenie w jego oczach, strach przed odrzuceniem, utratą przyjaźni. Zatkało mnie, ale w głębi duszy tańczyłam z radości...oboję od dawna tego chcieliśmy, tylko każde z nas, bało się ryzyka.
Teraz tworzymy świetną i zgraną parę, a mi na myśl przychodzi, że owszem przyjaźń damsko męska istnieje, ale chyba tylko w wypadku gdy nas zprzyjaciel...to gej :)