photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO

Na zdjęciu komory, które służyły do dezynfekowania odzieży parą wodną.



"Po wieczornym apelu następnego dnia wywołano numery wszystkich więźniów pracujących w komandzie Soła-Grube i przeniesiono nas na blok 10. Dlaczego? Po co? Nikt nie wiedział. Był to taki sam, zwykły blok roboczy, na którym panowały jak gdzie indziej surowy dryl i bezwzględna dyscyplina. Niezwykły był tylko blokowy Skrzypek i jego gorliwy pomocnik Mitas. Byli wyjątkowymi sadystami.
Miałem się o tym przekonać w najbliższą niedzielę, kiedy zarządzili odwszenie. Najpierw po apelu staliśmy bardzo długo, aż sztubowi z kilkoma więźniami wynieśli wszystkie sienniki na zewnątrz bloku, a koce do dezynfekcji. Porozkładano więc sienniki i zaczęto szprycować z jakiegoś rozpylacza środek chemiczny.
Było ze 20 stopni mrozu. Był grudzień. Potupywaliśmy więc z zimna, rozcierając plecy jeden drugiemu. Twarze czerwone od mrozu, który bezlitośnie szczypał uszy, nosy i policzki.
Więźniowie z innych bloków dawno rozeszli się, a myśmy stali nadal. Wreszcie nadszedł blokowy w towarzystwie naszego Blockführera i jeszcze dwóch innych SS-manów. Zatrzymali się przed frontem stojących więźniów. - Zimno wam, co? - zwrócił się Blockführer do któregoś ze stojących więźniów. Ten nie wiedział, co odpowiedzieć. Zdjął czapkę i milczał. Wtedy blokowy z całej siły uderzył go pałką w głowę, tak że ten zalał się krwią i runął na ziemię. Skrzypek skoczył do niego, kopiąc go i wrzeszcząc: - Jak cię pyta Blockführer, to odpowiadaj s....ynie!
W końcu zostawił tamtego. Powiedział coś do SS-mana. Oczy mu tylko złowrogo zabłyszczały. Stanął przed całym blokiem i zakomunikował: - Przez tego s.......yna będziecie teraz ukarani. Wszyscy położyć się, wstać, położyć się, wstać, położyć się... - Kto wykonywał rozkazy zbyt wolno, natychmiast Skrzypek dopadał go i okładał pałką. Do "zabawy" przyłączyli się SS-mani i zastępca blokowego - jakiś "zielony" - waląc pałkami słabych, gdzie popadło. - A teraz - po jakimś czasie zaczął Skrzypek - wszyscy biegiem dookoła blokowego placu, ale szybko!
Ruszyliśmy. Trudno było o porządek, zwłaszcze że niektórzy byli słabi i chorzy...  Co silniejsi biegli wzgędnie równym truchtem w przodzie. Słabsi pozostawali w tyle. Ci na samym końcu narażeni byli na bicie zwyrodnialców. Co chwilę któryś potykał się o nierówności terenu i upadał. Na to tylko czekali prześladowcy i dopadali swe ofiary, bijąc bezlitośnie. Ponura to była "zabawa". Skrzypek rozprawiał się z muzułmanami (ludźmi wycieńczonymi), a SS-mani z Blockführerem dokładali tak, że ledwo się zaczęło a pod ścianą bloku leżało już pięciu.
Trzy razy okrążyliśmy placyk między 9-tym, a 10-tym blokiem ale SS-manom i Skrzypkowi było to za mało. - Szybciej, szybciej - wy przeklęte s....yny, pierdolona inteligencja - szybciej, wy zawszone gnoje! - wołał blokowy. Bieg trwał dalej. Znowu dwa okrążenia. Znowu dwa. Pod ścianą leżało teraz już dziesięciu. Nagle Skrzypek zawołał: - Stać, ustawić się po dziesięciu jak do apelu, szybko! - W obozie wszystko odbywać się musiało w tempie. Ustawiliśmy się w końcu, gęsto okładani pałkami sadystów. Oddechy były przyśpieszone. Mimo cienkich drelichów mokro na plecach. Z trudem łapaliśmy powietrze. Do tego ten przeklęty mróz.
Tymczasem Skrzypek wpadł na chwilę do bloku. Zanosiło się na coś jeszcze. I rzeczywiście. Do bloku weszło sześciu więźniów z Effektenkammer z tragami, na których dźwigali "czystą" bieliznę. Skrzypek znów stanął przed blokiem i zarządził: Wszyscy zdjąć ubrania i pięć kroków naprzód! - Nikt jeszcze nie wystygł po piekielnym biegu, a tu rozbierać się. Trudno. Kiedy to zrobiliśmy, padł następny rozkaz: - Wszyscy zdjąć koszule i kalesony, wolno stać tylko w butach lub drewniakach. Koszule poskładać i zbiórka na alei obozowej, ale szybko!
A więc o to chodziło. Rozebrani do naga, trzęsąc się z zimna, spoceni po biegu, rozbieraliśmy się w pośpiechu, aby tylko nie podpaść blokowemu. Ten popędzał wszystkich pałką i który z nas zbyt wolno wykonywał rozkaz - otrzymywał dodatkowe cięgi. - Roztrzęsieni, skurczeni teraz z zimna - stawaliśmy w dziesiątki na alei obozowej. Blockführer tymczasem wybrał sobie jakiegoś słabeusza i pałką dogniatał w nim resztki życia, aż tamten runął na ziemię. Natychmiast Skrzypek zawołał dwóch gołych więźniów, aby zanieśli zwłoki pod ścianę bloku. Leżało tam już z piętnastu.
Jeden ze sztubowych zapędził kilku więźniów do składania ubrań na tragi do odwszenia, a inni zbierali bieliznę. Odwszawianie trwało dalej. Skrzypek wydał kolejny rozkaz: - Dookoła placu biegiem marsz! - Zatkało nas, ale nie było czasu na myślenie. Pierwszy, drugi szereg rozpoczął bieg wolnym truchtem. Tamtym było za wolno. Rzucili się na słabszych w tyle, okładając ich pałkami. - Szybciej, szybciej! - powtarzali SS-mani rozkaz blokowego.
Okrążyliśmy nadzy placyk między blokami z pięć razy. Wtedy blokowy zatrzymał na chwilę tych, co znaleźli się na przodzie, odliczył pierwsze trzy dziesiątki i skierował je do bloku. Resztę więźniów pognał do biegania dalej. Przede mną było jeszcze z sześć dziesiątek. SS-mani rechotali do siebie zadowoleni z "zabawy" - a my wciąż biegaliśmy.
Już teraz mimo mrozu, nic się nie odczuwało. Tylko w płucach jakieś szpilki. Trwało to więcej niż trzy godziny. Jak to wytrzymałem - sam nie wiem. Byle tylko nie upaść, byle nie podpaść. Kto upadał, ten był skazany. Zaraz dopadał go jeden z prześladowców. Wykończonego wleczono zaraz pod blok, gdzie stale rósł stos zamęczonych. Blokowy dał znak dla następnych, aby weszli na blok. Reszta biegała. Od jednej trzydziestki do drugiej, jakieś 20 minut - liczyłem. W następnej będę wchodził. O Boże! Dlaczego to tak długo trwa? Dlaczego nie można szybciej wszystkich zapędzić do bloku i tam rozdać świeżą bieliznę? Jeszcze dwa okrążenia, jeszcze jedno. Byłem wykończony. Zdawało mi się, że zamarzło mi w głowie, że moje ciało - nie jest moje. W płucach świst, ale jak tylko usłyszałem rozkaz: - Następni na blok! - byłem pierwszy za drzwiami bloku.
Przy wejściu do umywalni stało dwóch SS-manów, a Skrzypek powitał nas słowami: - Nie pchać się s...yny! Zimno wam? - To może jeszcze parę okrążeń, co? - zagroził. Szybko stłoczeni stanęliśmy w jako takim porządku.
- No co - tamten gotowy? To wyrzucaj s...yna! - rozkazał Skrzypek Mitasowi. Ten stał przy dużej cementowej kadzi i na rozkaz blokowego wyciągnął z wody gołe ciało. Więzień nie dawał znaku życia. Pod ścianą leżało już czterech. - Pomóż! - zwrócił się Mitas do stojącego na przedzie. Położyli trupa przy ścianie. - A teraz, s...yny, każdy ma zanurzyć się w tej kadzi z chlorkiem, żeby was odwszyć. - No, szybko właź! - Ten, co pomagał wszedł pierwszy. Wlazł do kadzi tak, że głowa wystawała mu na wierzchu.  - A głowa to co, bydlaku! - powiedział Mitas i z całej siły rąbnął tamtego. Więzień schował głowę pod wodę i zaraz wyskoczył jak oparzony. - Teraz na sztubę po bieliznę! - wydał rozkaz Mitas i trzepnął tego pierwszego pałką w plecy, aż ten się zwinął. - Następny! - To był ten przede mną. Wykonał wszystko jak należy i pobiegł na sztubę.
Wskoczyłem do kadzi i zanurzyłem się z głową. Zatkało mnie. Woda była lodowata, a w dodatku piekąca. Nasypali widocznie tego chlorku czy innego świństwa bardzo dużo. Szczypało w oczy, w uszy, a i w ustach po tej kąpieli - śmierdziało. Ledwo wyskoczyłem a tu Mitas do mnie: - Co tak chlapiesz gówniarzu? - i rąbnął mnie końcem pały w plecy. Jęknąłem z bólu. W drzwiach wpadłem na blokowego, który kopnął mnie, wrzeszcząc: - Szybciej, szybciej, świński psie!
Na korytarzu zatrzymał mnie fryzjer. Kazał stanąć na stołku i tępą maszynką wygolił mi owłosienia. Jego pomocnik zaś szprycnął w te miejsca jakieś świństwa. Wszedłem na sztubę. Okna pootwierane. Dwóch pomocników sztubowego rozdawało bieliznę, a reszta stała skulona w jednej części izby i... zabijała w otrzymanych przed chwilą koszulach i kalesonach wszy."


/ Wytrzymałem więc jestem / Tadeusz Sobolewicz


Dodane 14 LISTOPADA 2010 , exif
265
~zazenowanyxniewiedza Ze wstydem przyznaję, że nie wiem co jest na zdjęciu :S Dostanę odpowiedź? ;P
16/11/2010 22:54:22
numerymowia Są to komory, które służyły do dezynfekowania odzieży parą wodną.
17/11/2010 9:36:05
~zazenowanyxniewiedza Acha :S Dzięki! :)
17/11/2010 14:10:28