photoblog.pl
Załóż konto

 Władysław Fejkiel - "Głód w Oświęcimiu".

 

 

"W zimie 1941/1942 roku ilość chorych z głodu była tak duża, że władze zakazały wysyłania ich do pracy poza obręb obozu. Utworzono dla nich komando tzw: lekkiej pracy (leichte Arbeit). Ponieważ jeszcze wtedy nie było zabijania gazem, komando to miało spełnić tę rolę. Zajęcia w nim polegały na tym, że chorym, jako osłabionym, kazano pracować w pozycji siedzącej na śniegu i mrozie i oczyszczać przygotowane do budowy cegły i dachówki.

Jak się okazało, sposób ten nie dawał spodziewanych szybkich rezultatów, dlatego później zastosowano nieco inną metodę likwidowania chorych. Wyczerpanych więźniów gromadzono na podwórzu bloku 11 i trzymano ich tam dobę lub dwie, oblewając od czasu do czasu zimną wodą. Oczywiście prawie wszyscy wymierali. Zdarzało się, że czasem ktoś wytrzymywał dłużej, wtedy kierowano go do szpitala."

 

 

"Mimo, że muzułmani na ogół nie byli zdolni do akcji zbiorowej, to jednak czasem takie wystąpienia miały miejsce, ale tylko wówczas, jeśli chodziło o jedzenie. Akcje takie polegały na napadach na Kesselkommando tj. roznoszących beczki z zupą do bloków.

 W ten właśnie sposób któregoś jesiennego dnia szpital został pozbawiony obiadu. Mimo, że do noszenia jedzenia z kuchni z zasady używano silnych więźniów, to tym razem nie sprostali oni napaści. Na niosących jedzenie rzuciło się jak szarańcza kilkudziesięciu muzułmanów. Beczki wywrócono, a zupa popłynęła w błoto. Na zmieszane z błotem jedzenie rzucili się wygłodzeni napastnicy i jedli je na leżąco. Po krótkiej chwili aleja obozowa została wylizana nie tylko z jedzenia, ale częściowo także i z błota."

 

 

/ Wspomnienia więźniów obozu oświęcimskiego / Państwowe Muzeum w Oświęcimiu

 

 

 

Dodane 22 STYCZNIA 2024
278