"A. Gawlikowska-Świerczyńska: - Wie Pan, to jest strasznie uciążliwe, gdy trzeba na komendę przewracać się z boku na bok.
D. Zaborek: - Jak to na komendę?
- Bo inaczej nikt się nie ruszy, gdy śpi sześć dziewczyn ściśniętych. Pan wie, co to jest za spanie? Koszmar. Poza tym jeszcze jedna rzecz źle wpływała na ludzi. Nie było żadnego odosobnienia. Wszystkie ubikacje pootwierane.
- Żadnej intymności?
- Żadnej. Przy myciu, przy ubieraniu i przy innych czynnościach fizjologicznych (śmiech). Przez tyle lat człowiek stale był z kimś. Nigdy nie był sam.
- Stale kontrolowany?
- Tak. I obserwowany. To okropne.
- Nawet w toaletach wszystko odbywało się w towarzystwie?
- W tłumie (śmiech). Wszędzie ludzi pełno. Rano człowiek pędził, trzeba się było umyć, pójść do toalety, coś zjeść, wypić tę czarną, jakąś żołędziową kawę i do pracy. A cały dzień w pracy też między ludźmi i pod kontrolą dozorczyń. Były to kobiety, które miały pretensje: a to, że sąsiadka ma lepsze łóżko, a to, że się rozpycha, a to, że ją stuknęła łokciem. I tak jak w życiu zdarzały się intryżki.
- Popchnięcie łokciem doprowadzało do awantur?
- Oj tak. Tego typu durnowate sprawy potrafiły wywołać awanturę. A to któraś ukradła kubek. Naczynia były na wagę złota. Gdy kubek zginął, nie miał Pan kubka, i koniec. No, można było ukraść drugiej (śmiech). Gdy komuś ukradli kubek, to był dramat. Ale człowiek mało się tym interesował, pilnował siebie."
"A. Gawlikowska-Świerczyńska: - W obozie byłam cztery lata, i jak już panu mówiłam, w drugiej połowie pobytu Niemcy przestali szyć pasiaki, tylko wybierali z magazynów prywatne ubrania po więźniarkach.
D. Zaborek: - Tych, które już nie żyły?
- Głównie pożydowskie. I gdy już nosiłyśmy te ubrania prywatne, była okazja się postroić. Lubię ciuchy, przyznaję. Myślę, że to moja mama, która chorowała, była w domu i szyła mi piękne sukienki, już w dzieciństwie wyrobiła we mnie zamiłowanie do strojów. I w obozie też starałam się jakoś wyglądać.
Wie pan, chęć przetrwania tak człowieka odradza, że robi się wszystko, co przypomina wolność.
W lecie na głównej ulicy lagrowej zobaczyłam na Cygance sukienkę w drobne, kolorowe kwiatki i się zachwyciłam. I namówiłam ją, żeby mi ją sprzedała. Uzbierałam chleb i kupiłam.
- Za ile chleba?
- Chyba ćwiartkę. No, musiałam jej dać spory kawałek. Proszę pana, ubrałam się w tę sukienkę i byłam przeszczęśliwa (śmiech). Tej sukienki nigdy nie zapomnę.
- Czyli w obozie zrobiło się kolorowo?
- Nie, nie do końca. Jednak kobiety nie ubierały się tak, żeby rzucać się w oczy. Ale w niedzielę Cyganki i Niemki lesbijki chodziły poubierane przedziwnie.
- I Niemcy nie przyczepiali się do was za takie strojenie?
- Nie, bo potem były już zarządzone ubrania cywilne i można było sobie wybierać. Kiedyś trafił mi się piękny, nowy, wełniany zimowy płaszcz. Beżowy, na podszewce, z watoliną, Z brązowym futrzanym kołnierzem. I przytargałam go po wojnie do Polski (śmiech). Ale było warto. Zdawałam sobie sprawę, że przyjadę goła, bosa, tyle co na sobie, przecież wiedziałam, że w Warszawie nie mam nic."
/ Czesałam ciepłe króliki - rozmowa z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską / - Dariusz Zaborek
Pozwoliłam przytoczyć sobie również fragment jednego z wywiadów, jest to piękna wypowiedź Pani Alicji, o podejściu do życia dzięki któremu udało się przetrwać w tak ciężkich warunkach.
"Spotyka panią dramat polegający na utracie wolności i samostanowienia. Nie wie pani, kiedy to się skończy, ale musi pani się temu oprzeć i doczekać zmiany. Niech sobie pani to naprawdę wyobrazi. Może nam się dziś wydawać to wręcz nierealne. Ale ja pani powiem: to nie był żaden kosmos, żadne piekło. To też było życie. I proszę zapamiętać, że przez jakikolwiek dramat by pani przechodziła, nie wolno przestać robić najprostszych rzeczy. Trzeba się myć. Trzeba się ubrać i uczesać. Choćby nie wiem jak człowiek był znużony i udręczony. To jest pani potrzebne nie tylko po to, żeby pani przeżyła, ale też po to, żeby pani chciała żyć później. No i trzeba podejść do wszystkiego normalnie. Wszystkiego można się nauczyć, kiedy się chce. Nikt pani nie zabierze woli. Czy ja te buty ze słomy umiałam wcześniej szyć? A mistrzynią w tym zostałam. Nie dopuściłam do siebie, że nie dam rady. Kiedy będzie pani miała takie podejście do znoju i trudności, to zawsze pani wygra. Na tym polega sztuka życia."
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
26 MAJA 2025