photoblog.pl
Załóż konto

Na zdjęciu Arthur Balke. Za zdjęcie dziękuję autorowi strony "Pierwsza trzydziestka." na Facebooku.

 

"Pamiętam, jak pewnego dnia kapo Arthur Balke, nr obozowy 3, kazał mi wykonać cztery szafki nocne. W trakcie ich wykonywania przyszedł do stolarni esesman (nazwiska nie pamiętam) i zapytał, czy mógłbym zrobić taką szafkę dla niego. Dlaczego nie - odpowiedziałem. Musi na to wyrazić zgodę kapo Balke. Nie bądź głupi - mówi esesman. Szafkę możesz zrobić, a Balke wcale o tym nie musi wiedzieć. Dostaniesz ode mnie dwa bochenki chleba i kartofli. Głód zmusił mnie do przyjęcia propozycji. Tyle chleba i do tego jeszcze kartofle! Perspektywa najedzenia się przełamała strach. Szafkę wykonałem. Balke jednak dowiedział się o tym. Przed zakończeniem pracy podszedł do mnie i powiedział: Wyhebluj mi kij bukowy o długości metra i odpowiednio gruby! Zdrętwiałem. Domyśliłem się, w jakim celu mam go wykonać. Kiedy kij był gotów, Balke kazał położyć mi się w poprzek warsztatu,, i zaczął walić, a był silnie zbudowany. Bił wciąż w to samo miejsce. Ja musiałem liczyć po niemiecku kolejne uderzenia, choć prawie nie znałem języka niemieckiego. Byłem już u kresu wytrzymałości i mimo potwornego bólu liczyłem, z trudem przypominając sobie liczby. Nie załamałem się. Koledzy którzy pracowali ze mną (...), musieli się temu przyglądać. Balke zasapany, ni stąd, ni zowąd zapytał mnie, jak się czuję. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Odpowiedziałem jednak: Gut. Przerwał bicie. W drodze do obozu koledzy podtrzymywali mnie, a nocą przynosili z parapetów śnieg i robili okłady. Następnego dnia, po apelu porannym, gdy nasze komando poszło jak zwykle do pracy, Balke zatrzymał mnie i zapytał, jak się czuję. Odpowiedziałem znów: Gut!. To chodź ze mną. Zaprowadził mnie za ślusarnię i tu dopiero zaczął ze mną gimnastykę: Padnij! Powstań! Czołgaj się! Roluj! Skacz żabką! Przy tym bił wykonanym przeze mnie kijem, gdzie popadło. Nie wiem, jak długo to trwało, pamiętam tylko, że śniegu było po kolana i duży mróz. Nie czułem nic. Myślałem tylko o jednym: dobij, dobij, kacie! Zdawało mi się, że chyba nie wytrzymam i rzucę się na niego. Ale wtedy na pewno by mnie zabił. Wreszcie przestał bić i kazał wrócić do pracy. Dowlokłem się jakoś do warsztatu. Nie pamiętam, jak pracowałem, a potem znalazłem się w obozie. Zapamiętałem tylko to, że po apelu wieczornym Balke podszedł do blockführera i coś mu powiedział. Odprowadzono mnie na izbę chorych. Straciłem tam przytomność. Miałem wysoką gorączkę. Po dwóch tygodniach wypisano mnie i przeznaczono do pracy w karnej kompanii. Wyładowywałem z wagonów cegłę i gruz. Dzięki pomocy kolegów udało mi się jakoś urwać z karnej kompanii. Widzisz, ja też przeszedłem dobry chrzest obozowy. Kiedy wróciłem do swojego kommanda do Balkego bardzo się już pilnowałem. Wiedziałem, co znaczy mu podpaść."

 

 

/ Noce bez świtu / Mieczysław Szachewicz

Dodane 23 MAJA 2023
346
Photoblog.PRO explsp trudno to czytać, a co dopiero przeżyć
23/05/2023 16:43:58
Photoblog.PRO numerymowia Niesamowita siła...
23/05/2023 21:10:39