"Oto z kanału wypełzła szara postać z czerwono-żółtą gwiazdą na piersi. Chwiejąc się zmierzała w kierunku wysokiego czworoboku ułożonej darni i tam bezwładnie osunęła się na ziemię.
Skradającym krokiem myśliwskiego psa, Moll podszedł bliżej i patrzył. U jego stóp, leżał bez ruchu, twarzą ku słońcu, stary, wynędzniały Żyd. Ostatni chyba w Karnej Kompanii. Oczy miał przymknięte.
- Auf - krzyknął Moll, kopnięciem usiłując zmusić go do powstania.
Żyd otworzył powoli nieprzytomne oczy, ale nie podniósł się. Moll wezwał tłumacza i dwóch więźniów.
- Podnieść.
Postawili nieszczęśnika, silnie go podtrzymując.
- Czemu nie pracujesz - pytał Moll przez tłumacza.
- Chory jestem, stary, sił już nie mam - mówił z wysiłkiem więzień.
- Ile masz lat?
- Sześćdziesiąt siedem.
- Czym jesteś z zawodu? - indagował SSman.
Żyd spojrzał zdziwiony, jakby usłyszał już własną odpowiedź, która jeszcze nie padła.
- Nauczycielem tańca.
Słowa zabrzmiały, jak przyznanie się do winy. A Moll śmiał się serdecznie.
- Puścić...! - rozkazał.
Podtrzymujący starca więźniowie odsunęli się. Nauczyciel tańca upadł na nogi SSmana.
Moll kopnięciem osunął leżącego, chwycił za nogi i zaczął ciągnąć w kierunku kanału. Zatrzymał się nad małym, grząskim bagienkiem.
Du! - wrzasnął na tłumacza, wymownym gestem wskazując bezwładne ręce ciągnionego. Tłumacz chwycił dłonie Żyda, który zawisł teraz nad ziemią, bezwładnym łukiem ubitej zwierzyny.
- Tam... Uważaj... Raz - dwa - trzy...!
Rozkołysane ciało, zataczając niewielki łuk, z pluskiem padło w bagno.
- Teraz pokaż, co potrafisz. To moja kompozycja pod tytułem "Pożegnanie", a twój ostatni taniec.
Moll otrzepywał mundur, wycierając ręce chusteczką.
Żydł upadł na plecy. Nie krzyknął nawet. Otwarte oczy patrzyły w słońce. Całe ciało i głowa pogrążały się zwolna w błocie. Nagle starzec drgnął. Konwulsyjny dreszcz wstrząsnął nim raz i drugi.
- No, tańczysz przecież - skomentował Moll.
Błoto pokryło zupełnie nogi i ręce, sięgało uszu. Tylko na piersiach wzdętego pasiaka widniała, ułożona z dwóch winkli, żółto-czerwona gwiazda żydowska, a po umazanej twarzy spływały dwie, duże, ciężkie, śmiertelne łzy.
Moll schował chusteczkę do kieszeni, podniósł z ziemi kawał darni i rzucił prosto w twarz tonącego. Rozległ się lepki plusk i głowa zniknęła pod zielonym kwadratem trawy. Teraz widać było tylko pasiastą pierś z numerem i gwiazdą. Bagno podpełzło pod numer. Leniwie przesunęło się przez jego brzegi. Rozlało po pasiaku. Ale została gwiazda. Tylko gwiazda na błyszczącym w słońcu błocie.
Moll rzucił raz jeszcze. Darń upadła daleko od tonącego. Z pasją zaczął ciskać bryła po bryle. Wreszcie któraś padła na pierś starca. Starca, którego już nie było. Rozkołysane błoto musnęło końce gwiazdy, zaatakowało raz i drugi, aż rozlało się na niej nagle i stanęło.
Na czarnej tafli sterczało kilka kęp zielonej trawy.
- Za godzinę wyciągnąć i umyć w stawie - rozkazał autor ostatniego układu choreograficznego nauczyciela tańca. Autor "Pożegnania".
/ Refren kolczastego drutu /
August Kowalczyk
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
26 MAJA 2025