photoblog.pl
Załóż konto

ŚLADY OBOZU


Edward Pyś:

"Obóz wywarł na mnie piętno w reakcjach na innych. Gdy poznawałem człowieka, zawsze zastanawiałem się, jak on by się zachował w obozie, co by zrobił. To bardzo często odstręczało mnie od ludzi. W warunkach obozowych z człowieka wychodzi to, co jest w nim naprawdę. Byłem trochę dziki po obozie. Nie lubiłem towarzystwa, wolałem siedzieć w plenerze, patrzeć, jak płynie woda. Chciałem wyciszenia."


Wacław Wilk-Wilczyński:

"Szukałem samotności. Nie lubiłem być w grupie. W obozie ciągle byłem wśród ludzi, nigdzie nie mogłem być sam, być sobą, pomyśleć o czymś. Nigdy nie było takiej chwili. Potem, gdy jeździłem na wczasy czy do sanatorium, starałem się mieć pojedynczy pokój. Kiedy jeszcze rodzice żyli i mieszkałem z nimi, wynająłem sobie kawalerkę - chciałem być sam. Sam, sam, sam..."


Ryszard Cyran:

"Nie wspominam. Dlaczego? Bo ludzie nie wierzyli, że tam tak było. Mówili, że to niemożliwe, że nieprawda, że inaczej piszą. Po co miałem mówić?"


Benedykt Lech:

"Miałem różne nawyki. Wstyd powiedzieć, ale jak żona dawała mi czystą bieliznę, przeszukiwałem każdy rowek, czy nie ma wszy. Z przyzwyczajenia. Na pierwsze święta w domu bałem się, żeby chleba nie zabrakło, to kupiłem z dziesięć bochenków na te dwa dni. Po świętach trzeba było rozdać."

 


Józef Rosołowski:

"Długo nie mówiłem o przeżyciach obozowych. Po pierwsze, na początku dręczyły mnie sny poobozowe i to takie przerażające, że człowiek w ogóle nie chciał mówić. Po drugie, wydawało mi się, że ktoś może nie uwierzyć, a po trzecie - to było jeszcze za świeże. Sny były przeokrutne: co noc śniło mi się, dajmy na to, że jestem w obozie, ale nagle zdaję sobie sprawę, że to mi się tylko śni, że wystarczy się obudzić. Budzę się i jestem dalej w obozie i wtedy żona mnie budzi, bo krzyczę, cały zlany potem. Sen w śnie. Zdawało mi się, że się obudziłem i jestem na bloku - gorszego snu nie mogło być. To się powtarzało i powtarzało. Czasami się budziłem i nie wierzyłem, że to wszystko się skończyło.
Rodzinie rzadko o tym mówię. Żona była ze mną dwa razy w Mauthausen, na czterdziestolecie i pięćdziesięciolecie wyzwolenia obozu. Po drodze robiłem plany, co, gdzie żonie pokażę... A jak przyjechałem, to o wszystkim zapomniałem, bo człowiekowi słabo się robi, jak sobie uświadomi, że żyje, a po tych dróżkach krew kolegów się lała. Pokazałem jej wejście po sławnych schodach z kamieniołomów na górę, to mi zasłabła, a tam się chodziło z kamyczkami po parę ładnych kilo. Takie wspomnienia tam, na miejscu, blokowały człowieka.
Kiedy już zrozumiałem, że to koniec - to była wspaniała rzecz, ale długo to trwało. Lata zacierają takie rzeczy."

 

 

/ Ocaleni z Mauthausen/

Dodane 24 LUTEGO 2014
296

Informacje o numerymowia


Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24