Na zdjęciu więźniowie podczas budowy bloków szpitalnych, Mauthausen.
GUSEN I INNE PODOBOZY - LINZ
Stanisław Lada:
"Z Mauthausen zabrali nas ciężarówką z zamkniętą budą. Jak jechaliśmy, słyszałem dzwonki tramwajowe. Okazało się, że to było miasto Linz, a w nim filia obozu Mauthausen - komando Linz I. Tam dostałem się na blok 1, sztuba A, gdzie było najwięcej Polaków. W Linz I były tylko dwa bloki, każdy podzielony na dwie sztuby.
Dostałem przydział do roboty w zakładach metalurgicznych Hermann-Göring-Werke. Zacząłem pracować w Schlackenverwertung. Tam były wysokie piece, gdzie wytapiano żelazo, stal, i po wytopie zostawała tzw. szlaka wielkopiecowa. Wywożono ją pociągiem towarowym za miasto, bo wydzielała trujące gazy, opary. My, więźniowie, przygotowywaliśmy łożysko w ziemi na tę szlakę, tuż koło torów kolejowych. Wylewano ją z kadzi do tych łożysk. To musiało parę dni stygnąć, bo było płynne, ale zanim wyschło, to pękało - z wierzchu było już szare, a pod spodem jeszcze gorące, czerwone, pełne ognia. Nasze drewniaki się od tego zapalały. Kruszyliśmy ten żuzel, wydobywali i ładowali na lory.
Pewnego razu szedłem z kamieniem przez tory kolejowe i przewróciłem się, zemdlałem. Nadszedł kapo. Moja ręka leżała na szynie kolejowej. On podniósł kamień, który niosłem, i spuścił mi go na rękę. Obie kości mi przetrącił. Budzę się, ciemno mi się robi przed oczami, chwytam się za lewą rękę, a tu kikut wisi, kości przedarły się przez skórę, krew się leje. Jezus Maria, co teraz? Podniosło mnie dwóch chłopaków, zaprowadzili do takiej budy, gdzie więźniowie naprawiali narzędzia i gdzie pracował Serb, Mirko Kobierski, sanitariusz. On mi założył gips. Kazał mi zamazać gips ziemią, żeby nie widzieli, że jestem ranny, iść do stolarni, przynieść kilof i tym kilofem kruszyć kamień.
W tym czasie zacząłem już chudnąć. Od kilofa odbiłem sobie drugą rękę, a w pachę wdała mi się flegmona. Podczas opatrunku na rewirze przyszedł lekarz SS, popatrzył i nakazał, żeby lekarz Polak uśmiercił mnie zastrzykiem. Ale ten mówi do mnie: "Szkoda cię, jesteś taki młody". Starał się mnie ratować, codziennie zmieniał opatrunek, bo ropa się ze mnie lała i miałem z tego skorupę na pasiakach. Trwało to wszystko z dziewięć tygodni. Jedna ręka w gipsie, z drugiej lała się ropa - zwątpiłem, że będę żył.
Chłopaki zrobili mi takie nosiłki - dwa drągi, do nich deski, na końcówki tych drągów druty. Z drutów zrobili mi takie pałąki, okręcone papierem z worków cementowych. W naszym komandzie był Hiszpan, który też miał jedną rękę złamaną i nie mógł pracować. Dali mi go do tych noszy. Koledzy kładli na nie kamienie, a my tylko wkładaliśmy głowy w pałąk i tak nosiliśmy te kamienie."
GUSEN I INNE PODOBOZY - EBENSEE
Jerzy Michnol:
"Pracowaliśmy w sztolniach. Wychodziliśmy do pracy o 4.00 rano. Szliśmy przez las, dukt wyznaczony był przez drut kolczasty, po jednej i drugiej stronie. Za drutem szli esesmani, a my w środku. Nazywali to Löwengang - przejście dla lwów. Tak jak w cyrku. Esesmani chodzili do sztolni normalnymi schodami, a my mieliśmy schody ze stopniami co pół metra. Do pracy było z górki, zeskakiwaliśmy ze stopnia na stopień. Gorzej z powrotem - trzeba było się z wysiłkiem wspinać.
Dostałem biegunki. Nie mogłem jeść zupy, sprzedawałem ją za dwa papierosy, a wieczorem za te papierosy kupowałem porcję chleba. Smażyłem go później na koksiakach na węgiel, żeby usunąć tę biegunkę. Ale nie chciała ustąpić. Byłem bardzo wycieńczony, nie nadążałem, szedłem na końcu.
Gdy wracaliśmy z pracy, jeden więzień stracił przytomność i zmusili mnie, abym go niósł. Płakałem jak bóbr, nie potrafiłem. Ze sobą miałem problemy, a jeszcze musiałem nieść tego nieprzytomnego. Ale nie miałem wyjścia, dostałbym kulkę w łeb, gdybym zaprotestował. To była dla mnie straszna golgota, najtrudniejszy moment w obozach."
/ Ocaleni z Mauthausen/
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
26 MAJA 2025
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwaWieczór nad jeziorem andrzej73... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24