Na zdjęciu model obozu KL Stutthof (Sztutowo).
"Po dłuższym oczekiwaniu przychodzi dwóch esesmanów, dają do zrozumienia, że nie ma nas gdzie umieścić.
Wszystkie baraki są już tak zatłoczone, że z nami mają problem. Prowadzą nas więc do jednego z tych baraków, które są jeszcze w stanie budowy. Są tu tylko ściany i dach. Nie ma okien, drzwi ani sufitu. Na środku leży kupa świeżej słomy, mocno przyprószonej śniegiem. Tu mamy mieć nocleg. Głodni i zmęczeni strząchnęliśmy śnieg za słomy i tak, w czym kto był, nie zdejmując nawet butów, położyliśmy się do snu."
"Za dnia, kiedy część więźniów pójdzie do pracy, można jeszcze gdzieś w kącie swobodniej spocząć, ale kiedy wieczorem wszyscy wracają, w sali robi się tłok jak w tramwaju podczas dużego nasilenia ruchu. Przeraża nas myśl, jak w tych warunkach spędzimy noc. Nie ma mowy o tym, aby miejsca starczyło dla wszystkich, by można się było choć na bok, jeden przy drugim, położyć do snu.
Problem rozwiązujemy w ten sposób, że połowa mieszkańców sali siada na barłogu po dwóch, opierając się plecami o siebie, a druga połowa stoi. O północy jest pobudka i wtedy następuje zmiana. Ci, którzy dotychczas oparci o siebie plecami na siedząco drzemali, teraz będą stać. Natomiast ci, którzy dotychczas stali, siedząc będą drzemać aż do pobudki. Więźniowie są tak zawszeni, że już nawet nikt nie usiłuje się przed rojami robactwa bronić, uważając to za bezsensowne. Z ogromnego kłębowiska splecionych ze sobą ciał unosi się para; skrapla się na zimnym, bo skleconym z cienkich desek suficie, spadając ciężkimi kroplami na obnażone ciała więźniów, powoduje dodatkowe cierpienie."
"Nielicznych tylko spośród więźniów pędzono do pracy. Dla kilku tysięcy ludzi praktycznie jej nie było. Przy budowie nowych baraków pracowali przeważnie fachowcy. Większość zatem więźniów przebywała w barakach. Ja do pracy również nie chodziłem. Moje nieszczęsne buty już całkiem się rozleciały, a nogi miałem poowijane szmatami. Siedząc w barakach nie mieliśmy spokoju. Od czasu do czasu wpadali do nas esesmani i brutalnie bijąc kijami i kopiąc, pędzili nas do uprzątania śniegu. Ponieważ z terenu obozu śnieg był już dawno usunięty, prowadzono nas za
druty, do lasu i tam kazano łopatami przenosić śnieg z jednej kupki na drugą. Robota ta była bezsensowna a zorganizowano ją tylko po to, by nas jeszcze bardziej zadręczać."
/ Za drutami Stutthofu / Wacław Mitura
25 LUTEGO 2025
13 LUTEGO 2025
24 LISTOPADA 2024
8 LISTOPADA 2024
23 PAŹDZIERNIKA 2024
9 PAŹDZIERNIKA 2024
25 WRZEŚNIA 2024
28 CZERWCA 2024
Wszystkie wpisynecat
26 MAJA 2025