Gorąc wtapia się w jasną skórę, skóra wypiera duperele, duperele stemplują o świcie mgłę.
Dobrze mi dziś pomimo wiatru, który wdziera się bezczelnie pod przymrużone powieki i nastraja nostalgicznie, dzisiejszy dzień jest melodramatyczny, ma na imię i lubi kawę. I stoi, patrząc na strukturę plastikowych marzeń wszystkich tych, którzy leżą wkomponowani w szaro-spękany gorącem chodnik.
Dobrze mi dziś, choć tak sennie i między wierszami.
Poukładany horyzont przykrywam wierzchem dłoni i zapalam papierosa, który tłumi ogólno pojęte owe zmęczenie nakładające się na siatkówkę oka.
/Potrzeba mi ciut.
Ciut spokoju i milczenia wplecionego umiejętnie w bezbarwną ciszę.