Ubiegły długi weekend rozpoczął mój urlop, który będzie się ciągnął aż do grudnia. Kusi, żeby gdzieś pojechać, ale zarówno sytuacja epidemiczna jak i ilość czekających nas spraw do załatwienia rozwiewają marzenia podróżnicze, które mimowolnie gdzieś tam się pojawiają. Myślę, że za jakiś czas to sobie odbijemy, ale póki co musimy zakasać rękawy, bo jest co robić.
Dopiero teraz zabrałam się za wykorzystanie kart podarunkowych, które dostałam na urodziny, lepiej późno niż wcale. Jedną z nich jest otrzymany od Męża wołczer na masaż relaksacyjny. Przydatna rzecz biorąc pod uwagę moje obolałe mięśnie (podczas remontu nie próżnuję), dlatego skorzystam z niego dzisiaj wieczorem, wizyta już umówiona. Kolejną rzeczą była karta podarunkowa do jednego z moich ulubionych sklepów, mianowicie Home&You. Kartę dostałam w pracy i postanowiłam wykorzystać na dwa piękne, wielkie, granatowe koce. Stety niestety na kocach się nie skończyło...
Powroty do domu z takimi łupami mogą nie być łatwe, no bo przecież na kocach powinno się skończyć. Początkowo nietęga mina Męża dość szybko zelżała i nawet przyznał rację, że to bardzo ładne rzeczy. Także od teraz będzie u nas królować motyw granatu i liści.