Nadszedł czas na odbicie sobie wakacji spędzonych na zwolnieniu lekarskim i ruszenie tyłka gdzieś poza dom. Z tego powodu rzuciliśmy wszystko i wyjechaliśmy w Bieszczady :) Ludzi niewiele, czyste powietrze, ładne widoczki, krówki i konie. Połaziliśmy, polataliśmy dronem (powyższe zdjęcie), a nawet zahaczyliśmy o Słowację, do której było rzut beretem. Krótko mówiąc było spokojnie i sielsko, miejsce idealne dla ludzi mających dosyć miejskiego zgiełku.
Po powrocie do domu czekało nas ogarnięcie kilku spraw związanych głównie ze zbliżającym się nieubłaganie remontem. Sprawy te ogarnięto, więc ruszamy dalej. Ciut dalej niż Bieszczady, bo tym razem wybraliśmy Wyspy Kanaryjskie :D A dokładniej Fuertaventurę i Lanzarote <3 Walizki dopakowane i gotowe do zabrania już jutro rano. Po Kanaryjskich czeka nas jeszcze kilka dni w Gdańsku, tak na pożegnanie lata, a potem to już farby, pędzle, wałki, płytki, meble, wanny i kto wie co jeszcze. Zasłony! Zasłony już kupiłam, to teraz na pewno będzie dużo łatwiej, teraz już musi lecieć z górki jak się ma nowe zasłony ;D