photoblog.pl
Załóż konto

Odkąd nie znajdywała ujścia ta pustka wewnątrz

i gdy zasypywała gówniarza głucha ciemność

próbuję się z niej wydostać praktycznie od przedszkola

bo gówniarz został, by do reszty zdeformować mój obraz

 

Powinienem być może za przeszłość podziękować

bo dzięki niej umiem wytłumaczyć sobie w słowach

to co było niewytłumaczalne już od małego

pytanie, nie wypowiadane przeze mnie wprost: dlaczego?

 

Już wtedy jako nygus wiedziałem to co dorosły

przez nagromadzenie przygód wycisnąć los co do cząstki

A gdy wyciskasz soki do końca by ciągnąć schemat

jesteś wśród obcych - lub co gorsza - nikogo nie ma

 

Mnie, w odróżnieniu od nich, zmiażdzono jak przez prasę

gdy w warunkach dogodnych zapragnąłem być asem

lecz zostawiono mnie wśród obcych facjat, czego skutkiem

jest brak pociechy z asa, by się ukoić jeno dupkiem

 

Pozostawiony sam sobie zacząłem rozumieć sedno

gdy miałem tam być na moment, który trwał całą wieczność

zacząłem budować zasobny z ujęć smutek

by do teraz najbardziej samotny czuć się w tłumie

 

Na bazie tego smutku, którego gdy tylko było go multum

zacząłem winić to co tkwiło z przyczyną, prowadzącą do skutków

bunt był następstwem, a wtedy już wiedziałem że samotność

jest w zastępstwie za błędy, gdy się kocha za mocno

 

Trwało to latami - bycie całkiem wyalienowanym

by jedynie z obserwacji stworzyć tarczę, gdy jego samego dławi

własne jestestwo;

wtedy się wkrada ciemność, zanim zbuduje się coś o znaczeniu przeciwstawnym miarodajnego z gehenną

 

Do tego czasu najtrudniej dać czasowi czas

ucząc się tego na wzór natrafionych szans

nie chcę nadążać za swym tchem jak natchniony gach

bo i tak będzie jak zwykle, czyli napadowy strach

 

Przed kolejną pustką - nie umiem już przed nią uciec;

Wtedy łatwiej przyciągnąć uprzednio głupstwo, a ja chcę odtrutkę

zanim sobie poradzę z niczym, wgłąb obumrze

we mnie rzeczone nic, gdy ze zbiorem sił naniosę liryczną obstrukcję

 

To trwa już od lat - dłubanie w nozdrzach połączone z nieznajdującym ujścia wulkanem co dnia

Od gapienia się w sufit tylko ukradkiem można

przemycić myśl nielicznym czymś ze wszystkich sił, by ustanie tornad

zaowocowało ubraniem w słowa

potęgi myśli i namiętności w słowie pustka, lecz słowa

bez czynów, jest jak droga bez wiru tornada

który kąsa bez liku, ale każe mi robić to nadal

 

Jest we mnie pełno wiary w to, że to zaprocentuje

bezsprzecznie z sobą, chcę swą zażyłość z natłokiem ujęć

zebranych przez te wszystkie chwile, uwiecznić czymś tam

by to co przed laty, dało mi pewność, że umiem być sam

 

Bo jak narazie ciągle i w koło się tego uczę

wciąż chcę iść dokądś, mając dużo przez ciemność stłuczeń

Gdzie prowadzi mnie ta wędrówka - sam nie wiem

niewykluczone, że do miejsc wśród gwiazd na niebie...

Dodane 5 LISTOPADA 2023 ze strony mobilnej
331