Ewa. Nie, nie ta na zdjęciu. Ewelina to teraz Ewa. A właściwie - Eva.
Na zdjęciu zaś porywający poziom kompresji. Voila.
Nic nie zrobiłem od tygodnia. Jestem świetny. Gratuluję.
A nie! Przeczytałem książkę! I obijałem się!
Dyktando w jeden wtorek, konkurs w drugi, w środę kino. Jeszcze tylko czwartek i kolejny tydzień zniknął. Huray.
Panno nie-wiem-czego-chcę-i-nie-mam-zamiaru-się-dowiadywać-a-nawet-jeśli-to-ci-tego-nie-powiem-ale-będę-cię-dręczyć-wkurzać-i-pisać-choć-sama-nie-wiem-po-co.
Lubię niezdecydowane i niekonkretne dziewczyny, ale tylko i wyłącznie w jednym wypadku - kiedy dopiero z nimi zaczynam. Graj mi na nerwach jeszcze trochę, a odpadniesz szybko. Przeżyjesz jedyne w swoim rodzaju deja-vu. A tego byśmy nie chcieli.
Zakład o pół kilograma białych Michałków, że do weekendu będzie pozamiatane? :)
Już jedno przegrałem, ale zamierzam się odegrać :)