dziś w krakowie pada deszcz.
po policzkach spływają krople które wcale nie są słone.
te same krople przyczyniają się do diametralnej struktury moich włosów.
i tylna szyba tramwaju już nie jest jedynym właściwym oknem na świat.
dziś w krakowie pada deszcz
nic wewnątrz mnie nie wybucha, ale gdyby wybuchło mogłoby mnie rozsadzić.
wierze, że kiedy zamykam oczy wcale nie zasypiam tylko po prostu uciekam.
idee idei nie istnieją a niewiedza jest stanem błogim acz uciążliwym.
mentalnie własnie poguje do jeszcze jeszcze, fizycznie wydeptuje wciąż tę samą ścieżkę.
eskarock mówi 'umieraj stąd'.
moje poczucie obowiązku nakazuje mi ruszyć tyłek.
bedę słuchać intuicji