żyje tylko swoim beznamiętnym odbiciem w lustrze i nie mogę uchwycić piękna niczego, poza elvisem.
wynurzyłam się z łazienki z na wpół mokrymi wlosami i ambitnym postanowieniem, że powtórzę jednak tą filozofię, kiedy to komputer porozumiwawczo do mnie zamruczał i dotarło do mnie, że potrzebujemy siebie nawzajem.
już przestałam żyć weekendami bo w weekendy haruje bardziej niż w dni powszednie.
nie żyje imprezami bo na razie są poza moją perspektywą i nie żyję już nawet przyjemną wibracja przychodzacego smsa.
żyję zadaniem chwilowym, typu filozofia i butelka pepsi w chwili obecnej.
jestem rozczarowana, bo w nocy z sobotę na niedzielę nie straciłam świadomości.
za to tekstem dnia zostało gumiak=/=seks. zdanie sprzeczne, czyli sentencje anny s. górą.
usprawiedliwam się wszechogarniającym mnie zmęczeniem, i mam wyrzuty bo w sumie nie robie nic.
znajduje słowa na opisanie wszystkiego jedynie w języku angielskim i czuje się niedorzecznie.
pokój posprzątałam z przyczyn praktycznych.
i'd love to fall and lose it all.