więc chodź.
okradłam się z 4 godzin życia poświęcając je na pełną i niedorzeczną wegetację w odmętach kołdry, której słuszność argumentowałam 'bo mi się należy!'
wszystkim tym, którzy uważają, że nauka biologii w języku angielskim jest awykonalna oświadczam, że to jest jedyny skuteczny sposób na jej pojęcie .
skupiając się na znaczeniu tego, czego lekturze się oddaję, przyjmuje się do świadomości przekazywaną przez nią treść.
przelatując ją wzrokiem ze znajomością znaczenia każdego słowa stwarza się tylko złudne wrażenie zgłębienia istoty tematu komórki i jej budowy.
zaczynam żyć wizją świąt, aczkolwiek po drodze mam nadzieje na dobrą impreze w sobotę a także przeżycie czystego katharsis osiemnastego grudnia.
a poza tym do wrót normalności mam zapukać zimą, gdzieś w okolicy bożego narodzenia.
zawsze również można żyć perspektywą czwartku, a konkretniej okolicami godziny siedemnastej kiedy to z olą zaśmiewamy sie chichotem ekstazycznym ustwierdzając się wzajemnie w przekonaniu, że nietoperze moga wzbudzać wiele emocji.