lecz kiedy mówisz do mnie słońce, traktuje to co nieco opatrznie.
przyporządkowałam wszystkie pory dnia do dwóch kategorii: lubię, nielubię.
istnieją również dwie podkategorie: uwielbiam i wybitnie nienawidze.
w kategorii lubię przodują: o dziwno, poranny transport tramwajem podczas którego dochodzę do konkluzji, że na dziewiędździesiąt dziewięć i pół procenta znowu spóźnie się na historię.
wieczorny spacer z elvisem podczas którego komponuje wypowiedzi pejoratywne pod adresem rónych osobników rodzaju em.
każdy moment w którym spożywam kofeinę.
środowy basen kiedy to udaje, że prowadze, życie aktywne.
i czwartkowe warsztaty w których uczestniczeniu nie przeszkadzają mi sączące się z nieba opady i inne anomalia.
kategorię nie lubię otwiera poranny spacer z elvisem po którym to przypominam nieboskie stworzenie.
tramwajowy powrót do domu, kiedy moje ulubione tramwajowe miejsce jest okupowane przez jakiegoś dziwoląga.
momenty kiedy uświadamiane jest mi jak wielki syf mam w pokoju.
uwielbiam moment kiedy układam się pod kołdrą oszukując się, że jutro nie nadejszie nigdy.
wybitnie nienawidzę porannego rozczarowania informującego mnie, że owo jutro nadeszło spowitego w budzikową 'szynkę'
moim dzisiejszym zadaniem jest przeprowadzenie pierwszego wywiadu w dziennikarskiej karierze i nie zrobienie przy tym z siebie dauna.
celem nadrzędnym jest przeegzystowanie i wieczorny seans.
napawam się prostoliniowością własnej grzywki i pewrspektywą dwóch dni bez dziwnych lekcji.
Inni zdjęcia: farewell Ozzy O. deadweather... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24