i jak to jest. pamiętasz jak bałaś się tego dnia, kiedy po długiej przerwie spotkasz go, spotkasz się z nim, kiedy spotkanie będzie wymagać konfrontacji rozmowy, której tak bardzo nie chcialas i ktorej tak bardzo sie balas? co wtedy myślalas? Myslalas jak bardzo bedziesz go w tym momencie nienawidziec i jak bardzo ta rozmowa bedzie przyprawiac Cie o skret kiszek? i jest juz po...i nie balas sie spotkania, ono po prostu bylo minelo...? czy aby na pewno tak jest, czy na pewno minelo? czy przypadkiem nie jest tak ze dalej nim zyjesz?ze wydaje Ci sie jak wszystko wraca...nie moze nie milosc ale takie pożądzanie, tm bardziej gdy wiesz ze on juz odnalazl szczescie w ramonach innej...cos Cie od srodka skreca, bo Ty nie potrafisz zaufac i pokochac kogos innego, zawsze ten ktoś jest niewysarczajaco dobry, znajdujesz nawet najmniejsza wade, ktora definitywnie go dyskwalifikuje jako twoja druga polowka? czy to oznaka slabosci? czego sie boisz i dlaczego? wspomnienia wracaja jak bumerang, czytajac odzyskany pamietnik wracasz mimowolnie do wszystkich tych zlych i dobrych momentow, zdajesz sobie sprawe jak kilka lat temu szczeniacko postepowalas i jak wszystko moglo potoczyc sie inaczej. widzac go w tym piekielnym samochodzie myslisz ze zalatwisz sprawe w kilka chwil, doslownie a slyszysz : "nie stoj tak, siadaj" czujesz ze chcialby pogadac z Toba dluzej i dzisiejsze plany zwiazane byly z Toba, przyznaj troche Ci to imponuje. w glebi duszy zalujesz ze akurat wyszlo ze masz inne plany, ze ktos juz na ciebie czeka ale troche wiesz ze ucierasz mu nosa, pokazujesz tym ze masz juz swoje zycie a on nie jest numerem jeden. ale mimo wszystko chcialabys spedzic ten wieczor z nim, dowiedziec sie jak sobie radzi, mimo ze tak kiedys Cie zranil... tak teraz wiem to na pewno ze czas leczy rany ale co z tego? przez glowe przechodza mysli, ze porafilabys teraz go odbic i owinac wokol palca, dobrze widzialas jak sie patrzyl, widzialas w jego oczach smutek? ale co przyszloby Ci po tym ? satysfakcje? ze potrafisz ranic ludzi, raczej to. troche brakuje Ci tego usmiechu i spojrzenia, którem bylo oznaką dzikiego pożądania. brakuje Ci tego, bo nikt z obecnych kandydatow nie posiada takich cech, przeciez u kazdego znajdzie sie jakas wada. zaczynasz idealizowac, ubarwiac, znowu zaczynasz sie gubic bo nie wiesz czego chcesz a moze wiesz tylko usilnie bronisz sie przed tymi myslami, w glowie masz tylko chec zemsty? dobrze wiesz ze strzeasz sobie w kolano ale wolisz to niż przyznac sie ze wykorzystujesz innych i traktujesz ich jak marionetki, tak jest przeciez latwiej. wolisz kulec cale zycie niz być zranioną i cierpiec przez kolejnych kilka lat.
ten zwiazek ciagle nie daje mi spac po nocach i mimo wszystko boje sie kolejnej konfrontacji, bo mam swiadomosc tego ze mozesz zrobic cos nieobliczalnego...gorzkie pocaluni słodzące cierń życia codziennego.