zdjęcie nie jest mojego autorstwa, ani nie jestem osobą znajdującą się na nim.
dzisiejszy dzień kompletnie zabiegany, wg wszelkich kalkulatorów spaliłam jakieś 300kcal na samym chodzeniu.
czuję to w kostkach, oj czuję.
bilans - 1240
ogromnie dużo, prawda?
wiem, ale nie przejdę z 2000 na 300, bo byłoby to czyste zabójstwo.
dlatego kroczek po kroczku, odejmując sobie po 100kcal dziennie
za tydzień będę już przy 500 :)
i wiem, że wytrwam.
motywacja?
mój obecny wygląd w porównaniu do poprzedniego.
będą trudne momenty, ale wiem, ze nie jestem sama.
że jesteście wszystkie ze mną, a ja z wami moje motylki kochane ! :)