Myśle,że najpierw było dobrze,aż za dobrze,więc skoro bylo dobrze,mieliśmy dużo wrażeń,dużo tego fajnego życia,skoro tak miło,to jeszcze trzeba było sie jeszcze śmiać, więc zaczęliśmy niszczyć znajomości,bo Ci ludzie byli czesto przedmiotem żartu...później samolubna myśl,ze każdy Nas lubi,wręcz kocha i każdy z Nami chce trzymać..Przez to samolubstwo,wręcz egoizm nie byliśmy już tacy extra...odwracali sie...Myśle,że tamtych ludzi my też zmieniliśmy i to na gorsze..wydaje mi sie,lub w sumie jestem pewien, że kazdemu w głowie świtały podobne marzenia.Wiem że kazdemu było dobrze.Dziwne to..bo jak to sobie wyobrazić..dużo nas było,i było fajnie,teraz każdy gdzie indziej. Tyle sporów,tyle prób naprawy spełzły na niczym. Czasem sądze,że wina jest po mojej stronie również..
Ale reasumując..zrobilismy dużo złego im i w sumie tez sobie.
Jedno zostało wspólne- Wspomnienia. Choc juz nie widzimy sie taka grupa,w tej samej dobrej atmosferze,to ja spotykam czesto jeszcze ich wszystkich pojedynczo.U kazdego co innego,ale kazda z tych osób lubi wspominać tamte "czasy"
Tymczasem zostało Nas tu paru..
Nie udało mi sie naprawić niczego,za duzo zlego sie stało...uważam to za swoją osobistą klęske.Wierzcie mi..straciliśmy wiele
Zdjecie z Ustki...bo ja zawsze zazdrościłem kazdemu kto tam ma szanse mieszkać..nad morzem
A w Łodzi póki co nauka i do pracy przydaloby sie pójść,ona zawsze była moim dobrym przyjacielem,gdy tyle złego sie działo wokół mnie...