Od ostatniego miesiąca (bez 2 dni) niemało się zmieniło, a niewiele zostało tak jak było.
Wiem, że nie jestem nienormalna ale też nie-nienormalna.
Normalności chyba nie ma. Nie, na pewno jej nie ma.
Bo czymże ona jest?
Tym co wybrała większość. Tym, co ktoś, kiedyś wybrał za mnie, za Ciebie i uznał za normalne.
Kiedyś, kiedy nie pamiętam, czytałam ciekawą rzecz.
Mowa była o krawacie.
Człowiek "normalny" , po zobaczeniu tego elementu męskiej garderoby (choć ostatnio stał się on uniwersalny, i bardzo dobrze) odpowiedziałby, że jest to po prostu krawat.
Człowiek "nienormalny" powiedziałby, że jest to kawałek materiału w śmieszny sposób obwiązany wokół szyi, utrudniający ruchy i w ogóle nieprzydatny nikomu do szczęścia.
Nieważne kto ma rację, ale ważne kto myśli tak jak większość.
Zatem ludzi normalnych nie ma. Jeśli w ogóle kiedykolwiek byli.
Każdy jest nienormalny i niepowtarzalny.
Ty też.
A ludzie za wszęlką cenę chcą być określani mianem 'normalnych.'
Prowadzi to do zaniku 'własnego ja' i zmieszania się z tłumem.
Za priorytety obierane jest to czego pragnie większość.
Coraz mniej ludzi potrafi 'zajrzeć w siebie', spytać "a ja? czego ja chcę? czego pragnę?"
Idą na łatwiznę i podążają za ogółem.
Bo przecież "to jest normalne..."
A kiedy po raz setny słyszę "jesteś nienormalna Karola!" po prostu przytakuję.
żrą kiełbasę
mają w dupie żywych
zginęła w niepokoju wielkich miast
osnuta huraganem durnych spraw
maleńka tajemnica bycia w ciszy
lub po prostu bycia