Miało być mrf i pogo, a jest ciepły czerwony szlafrok w serduszka, rozczochrane włosy i pożeranie marchewki. Jakoś zabrakło mi ochoty i siły.

Jeśli dziś rano stworzyłabym sobie listę rzeczy, które powinnam wykonać, obok żadnej z figurujących tam czynności nie ukazałby się tzw. ptaszek. Ewentualnie plus.

Lenistwo. Lenistwo. Lenistwo. Dziś zawładnęło mną lenistwo. Nie lubię tego stanu, kiedy wiem, że powinnam coś zrobić, ale tak mi się nie chce, że jedyne na co mnie stać, to doczołgać się do kanapy, położyć się na brzuchu i tak sobie leżeć. A potem leżeć. No i jeszcze poleżeć.

Pierwszy raz od dawien dawna pozwoliłam sobie na "nicnierobienie" i doszłam do wniosku, że jest to bardziej męczące niż zapierdzielanie na najwyższych obrotach :P

Moja przerwa od szukania twórczości na przegląd dobiega końca.

Dostaję oczopląsu od czytania.

Bywajta ;))

Mjuzik.

PS. Pozdrawiam Szczecinek ;P