Mały Spiros i moja łapcia.
Wiecie, czasem codziennie z kimś przebywamy i "mamy" go. A w momencie kiedy naprawdę potrzebujemy tej osoby, musimy jej powiedzieć coś na serio ważnego, mocno, mocno, mocno, mocno, mocno pragniemy jej obecności, to ona nam "ucieka", nie ma jej obok.
Następnego dnia może nam zabraknąć odwagi do tego, aby powiedzieć coś co miało paść dzisiaj...
W duchu proszę Cię o wybaczenie mi tego, że niewypowiedziane nadal pozostało niewypowiedziane.
"Nie ma już nic.
Nie ma już nic.
Nie ma już nic po tamtej stronie."