Następnego dnia w szkole bardzo dużo się działo. Sprawdzian z biologii, niezapowiedziana kartkówka z matematyki i odpowiedź ustna z angielskiego. Koszmar. Na szczęście dobrnęłam do końca tego koszmarnego dnia w szkole. Wreszcie weekend i koncert 1D ! Byłam strasznie podjarana. Kończyliśmy dzisiaj dość prędko około 13:45 w domu byłam już o 14:00. Ze stresu przed koncertem nawet nie jadłam obiadu. Dzisiaj również Kuba wychodził ze szpitala. Rodzice kończyli wcześniej pracę żeby po niego pojechać. Około godziny 15:00 Kuba przyjechał, a za pół godzinki poszłam się szykować na koncert. O godzinie 16:00 pod domem czekała już na mnie Wika.
- Hej Wika. Stres przed koncertem ?
- Jaki niby stres ?! Tak się cieszę że nie wiem !
- No ja również, ale chodźmy bo spóźnimy się na autobus...
Umówiłam się z tatą że zaraz jak koncert się skończy zadzwonię po niego i po nas przyjedzie. Dotarłyśmy na miejsce o 17:00. Przed areną stało już mnóstwo fanek. Nie mogłam się doczekać kiedy nas wpószczą. Spotkałam też kilka koleżanek i kolegów ze szkoły w anglii. Postanowiłam zadzwonić do Julkii i opowiedzieć jej o całej sytuacji jaka teraz się tutaj dzieje.
- Hej Julka, właśnie stoję przed areną. Jest tutaj tak wiele fanek że powietrza nie można złapać, a stoimy przecież za zewnątrz.
- To się bardzo cieszę, ja teraz właśnie piszę na fb z Maćkiem. Masakra. Ciągle do mnie wydzwania, esemesuje i pisze na fb żebym mu wybaczyła !
- Ale ty mu chyba nie wybaczysz co ?
- No właśnie nie wiem... Jest taki przekonujący...
- Julka nie załamuj mnie mam nadzieję że podejmiesz dobrą i właściwą decyzję. Ale teraz muszę kończyć bo chyba nas będą wpuszczać. Buziaczki, pa