Właściwie to nie wiem, co wrzucić, więc dodaję takie uśmiechnięte sylwestrowe z dedykacją dla Ewci, bo zawsze mówi, że uwielbia, jak się tak uśmiecham :)
Zatem Ewu, uśmiech dla Ciebie i buziak :* i dziękuję znów, za wszystko.
Od jakiegoś czasu gdy siedzę w domu nie wiem, co ze sobą zrobić. Paradoksalnie, to nicnierobienie strasznie mnie męczy, choć pewnie jeszcze za tym zatęsknię, gdy zacznę pracować i wstawać przed piątą, albo kłaść się o pierwszej :P
No ale zawsze tak miałam, gdy zbyt długo się obijam, czuję się chora. I tym bardziej trudno mi zrobić coś konstruktywnego. A mam pomysł na bransoletkę.
Skończyłam wczoraj "Dzieci Hurina", czas wrócić do "Tańca ze smokami", bo książka z biblioteki.
Chyba zaraz wysuszę włosy i pójdę się przejść po mieście, bo oszaleję. Pasmanterię odwiedzę, mam ochotę na zieloną wstążkę do włosów (będzie mi pasować do "mundurka" w pracy xP)
Muszę zapytać taty kiedy mu lepiej jechać, jutro, czy w niedzielę, bo może już powinnam zacząć rzeczy ogarniać. Sama wolałabym chyba jechać jutro, może udałoby się z pasożytami spotkać?
I jak zwykle się martwię, że sesja, że może wcale nie będzie tak fajnie, że nie będą mieć czasu oni albo ja, etc.
Obejrzałam sobie dzisiaj Noworoczny Koncert PROMNYCH i jak zwykle się zachwyciłam. No i zrobiło mi się trochę przykro, gdy zobaczyłam, że u nich jest wyraźny podział na wysokich i niskich. Tak samo jest w Łanach, tylko w Kalinie nie może, bo polityka jest inna. Znów zaszkliły mi się oczy na myśl, że Izy albo Oli nikt się o wzrost nie czepiał, tylko mnie. Ech.
Igor zgadza się z Pauliną, powinnam dać sobie spokój.
Ale ja chcę wrócić. Już nawet pomijając to, czy będę tańczyć i czy coś więcej niż Śląsk (i ewentualnie Kraków), po prostu chcę się trochę poruszać. Zobaczymy, jak to będzie, pewnie wszystko wyjdzie w praniu, jak zwykle.