W odpowiedzi na pytanie, stawiam już kolejne, wszystkie do samej siebie. Zawsze o jeden krok do przodu, nigdy się nie cofam. Wszystko jest na dobrej drodze, w małym ogrodzonym świecie buduję swą fortecę. Z tysiącem zamków i kłódek, zaczarowana kraina. Idylla rozciągająca się jak tapeta startowa windowsa. Nieustanne porządkowanie, układanie to tu i tam. Sprzątanie i gwiazdki na świętonino. Ikonologia pulpitowa, znów przekładanie i udostępnianie. Tapetowanie i wygaszanie. Po pierwsze śpiewanie i szyb parowanie, po drugie męczenie i marudzenie, czasami wkurzanie i znów tapetowanie. Znów początek, radości na zmianę złości. Po trzecie, po i między. Dymu wdychanie i podgrzewanie. Tyle na głowie i Ciebie najwięcej. Gdy się nie ma nic, a można mieć wszystko... albo nic, czemu nie ryzykować? Postawiłam wszystko na jedną kartę. Wygrałam. Horoskopowa Pani mówiła, że to dobry rok. Niby nie wierzę w telewizyjne wróżki zza tafli szkła, ale ... do licha? czy to nie jest kwestia wiary? uwierz w siebie, wszystko jest kwestią podejścia. Może ja z tych niekoniecznie wierzących.. ale zawsze... punktem zaczepienia są postanowienia. A tych długa lista. postanowienia sufitowe, te przemyślane z pozycji poziomu. Te wieczorne wojny i małe potyczki, wszystko to wypisane na nieboskłonie czterech ścian. Gdy nie słychać nic, słychać własne myśli.