W ramach poranku o grobowym nastroju. Widzę moje myśli w gwiezdne wzory. W mojej głowie, niegdyś bałagan, dziś wszystko ma swoje miejsce, poszukując ideału, krążyłam między wykreowanymi przez siebie schematami. Dziś już wiem, że wśród tłumu byli Ci... którym nawet nie poświęciłam swojego spojrzenia, Ci których omiotłam wzrokiem, zatrzymując się chwilę, również nic nie znaczyli. I byli też Ci, którym oddałam część siebie. Tak rozdzierałam siebie na kawałki, by oddawać połowę, połowę z połowy, ćwierć i tak dalej. Za każdym razem miałam do zaferowania mniej. Dużo czasu trzeba, by to NIC przerodziło się.. we wszystko. Trochę urosło i nabrało wartości. Nie można tak.. raz po razie. Wiele czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do samotności. Do pustki, do nijakich dni, do czasu gdy byłam zdana tylko na siebie. Do chwil gdy wydawało mi się... że coś znaczę, a później dostawałam porządnego kopa w dupę. Gdy wszyscy byli ważniejsi niż ja. Gdy traciłam siły na oszukiwanie siebie. Gdy myślałam, że może moje starania... w końcu zostaną docenione. Gdy przegrywałam w walce. Gdy traciłam wiarę w siebie. I znów byłam sam na sam ze sobą. A gdy już przyzwyczaiłam się do tego, stało mi się to nawet całkiem bliskie. Chyba nawet polubiłam tą ciszę. Nagle, sekundy. Wszystko przewraca się do góry nogami. Pojawia się wyczekiwanie, pojawia się przyspieszone bicie serca. Długie rozmowy i czasami sprzeczne poglądy. Odmienne gusta. A mimo to żadnych kłótni, pytam się... jak to możliwe? Chyba czekanie i brak poszukiwań zwyczajnie się opłaca. Za uśmiech z reklamy pasty do zębów i minę małego szczeniaka. Za to że to " że to nie dżip to je jajko", za eskapady, za to że nagle jest mi straszliwie bliska pobliska natura, za krajoznawsze wyprawy. Za to, że najlepiej wypadają zakupy. Że czasami jestem dziadem, ale można mi to wybaczyć. Za Wrocławskie czekanie i zwiedzanie. Za "pamiętaj najpierw 33, później 7, instytut, windą 3 piętro, sala 306", za enerdżajzery i krzyżówki, za filozofię. Za Mitologię Parandowskiego. Za zainteresowanie, za zrozumienie i za znoszenie porównań do tysięcy zwierząt. Za to... że superwoman = najbardziej uroczy pluszak na świecie. ZA mniej i więcej. za to wszystko dziękuję.
Kogo chcesz czarować, skoro serce masz na wierzchu
już straciłaś głowę - dostrzegamy to bez przeszkód
nie wstydź się to piękne, poczuć nagle miętę i mieć w głowie pstro
to jakiś banał - lat przybywa, a serce coraz głupsze. :)