photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 MARCA 2012

moto

Mija pół roku w Hiszpanii i mija za szybko i za wolno jednocześnie.

 

Jestem w fazie poddania się, pogodzenia i rezygnacji. Chyba nawet jest dobrze, albo ja jestem tak znieczulona, że mi się wydaje że jest dobrze. Właściwie to mogłabym wymienić tysiące dobrych rzeczy. Na przykład jutro jedziemy całą ekipą do León i będzie ciepło, słonecznie, zwiedzimy katedrę która ma piękne witraże, zobaczę północną cześć wspólnoty Castilla y León.

Właściwie to od pewnego czasu, chyba odkąd wyjechałam z Polski strasznie mnie wszystko fascynuje, a teraz w Hiszpanii moja fascynacja światem urosła jakichś absurdalnych rozmiarów. Mnie zaczęły, o zgrozo, interesować moje przedmioty na uniwesytecie; ten fakt sam w sobie nie byłby dziwny bo w Aber naprawdę wykłady były ciekawe, ale ja siedzę tutaj na zajęciach i słucham jak zaczarowana o uprawie czereśni niedaleko Salamanki a po powrocie do domu szukam na youtubie filmu o historii spotów reklamowych w hiszpańskiej telewizji bo chcę go zobaczyć ponownie. Albo totalnie wciągnęła mnie książka o komunikacji biznesowej; wiecie na przykład że komunikat prasowy powinien trwać nie więcej niż trzydzieści sekund? Albo co powienien powiedziec dziennikarzom rzecznik prasowy fabryki na kominie której właśnie siedzi aktywista Greenpeace'u?

Ale to nie wszystko. Mnie fascynuje to miasto i wszystko w nim, slumsowate dzielnice, fajne kolory domków, małe kotki które zalęgły się na patio, obskurne sklepiki; nie mogę się doczekać procesji na Semana Santa o którym wszyscy mówią od dobrych dwóch tygodni. Czuję się oszołomiona wspaniałością zwyczajnych rzeczy tego świata, a jak wrócę do Walii to ta wspaniałość i piękno mnie zgniotą.

 

***

 

Taką mam małą refleksję na koniec. Otóż podobno wraz z wiekiem obniża się zdolność zapamiętywania różnych rzeczy, a co za tym idzie nauki. Podobno dzieci uczą się szybciej niż dorośli, jak dla mnie to jakaś bujda. Im jestem starsza, tym łatwiej mi się uczyć. Województw Polski nauczyłam się kilka dni przed maturą, w strasznych bólach zresztą, a kilka dni po maturze zapomniałam. Wspólnot autonomicznych Hiszpanii nauczyłam się bez jakiegokolwiek wysiłku, a po kilku zerknięciach na mapę znam już większość z pięćdziesięciukilku prowincji. W szkole po kilku lekcjach nie mogłam pojąć Nietzschego, a na studiach zrozumiałam koncepcję nadczłowieka po pięciu minutach monologu profesora. To, że ja się jestem w stanie nauczyć to jeszcze nic - ja jestem w stanie zapamiętać ogromną większość tego czego się uczę i to jest naprawdę dziwne.

Coś jest niehalo ze mną, albo z systemem edukacji w Polsce. A najprawdopodobniej z obydwojgiem.