W ciągu trzech ostatnich tygodni przed przerwą napisałam pięć różnych prac po hiszpańsku na tematy o których mam zerowe pojęcie [marketing, socjologia i relacje publiczne], w sumie około 12 tysięcy słów. Zostało mi jeszcze jakies trzy razy tyle; oczywiście nie licząc książek, prezentacji, egzaminów i sesji. Noc przed ostatnim dniem była najgorsza, ze zmęczenia i niewyspania dostałam histerycznego ataku śmiechu, zapowietrzyłam się tak że siedziałam i kwiczałam jak świnka nie mogąc się uspokoić. Fajnie że ze stresu można czasem się pośmiać, a nie tylko popłakać :) [ale płakałam też, jak nie mogłam złapać powietrza i myślałam że się uduszę to mi łzy same pociekły, ale żal]
Jak przetrwam ten mentalny gułag to już wszystko przetrwam; jestem ciekawa ile osób jeździłoby na Erasmusa gdyby wszędzie wyglądał tak jak u nas. Dziś jest ostatni dzień do soboty gdy śpię powyżej 5 godzin, mam w tym tygodniu dwa egzaminy i dwie prace do oddania, później będzie tylko gorzej.
Te wakacje beda dzikie, musze odregowac!
Czas na betony:
"I think you're drinking far too not enough!"
"Mnie wkurwia internet w UK, bo jak jest to jest szybki, jak nie ma to... to nie ma"
"a wiesz ze wydział biznesu jest na Llanbadarnie? No kurwa, biznes na wsi!"
- jest nowy kierunek, Master in Connectivity, to takie połączenie biblioteki i psychologii
- co?
- biznesu i psychologii
"Aberystwyth seagulls walk like gangsta!"
- a ty czemu zamknęłas na zasuwkę?
- a sorry, mi się z kiblem pomyliło