photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 25 STYCZNIA 2012

zaba

Z okazji sesji, moja produktywnosc w kwestii bloga tradycyjnie wzrasta o kilkaset procent.

To będzie bardzo hejterska notka, przygotujcie się.

Całkowicie mnie rozwala ignorancja Hiszpanów w kwestii języków obcych, w ogóle ich pojmowanie obcokrajowców jest tak absurdalne, że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Otóż przeciętny Hiszpan myśli, że każdy obcokrajowiec jest Angolem, do tego niedorozwiniętym Angolem, bez znajomości jakichkolwiek choćby podstaw hiszpańskiego. Gdyby sobie tylko tak myśleli, to pół biedy, mam wyjebane co oni sobie myślą, ale oni te dziwaczne przekonanie, o zgrozo, wprowadzają w życie z jakimś maniackim uporem. Pytam kogoś o drogę, odpowiada mi 'eee goł dat strit eeee after dat rajt'* bo oczywiście zakłada, że jestem głupiutką Angielką, która wprawdzie o drogę zapytać umie, ale odpowiedzi już nie zrozumie. Pytam kobietę w metrze w Madrycie jak dojechac na stację południe [poprzedni koleś w ogole mnie zignorowal, machnął ręką mowiąc 'tam masz mapę', na mapie nie ma żadnej stacji południe i ktoś kto pracuje w metrze na stacji lotnisko powinien to wiedzieć], a ona daje mi plan metra po angielsku, ja pierdolę, dlaczego to nie jest oczywiste że skoro pytam po hiszpańsku, to plan tez chcę dostać po hiszpańsku? A w ogóle na jakiej podstawie zalozyla ze ja angielski znam? Siedzimy z dziewczynami w barze, przychodzi barman i podaje nam rachunek mówiać 'inglis gerls hir ju ar jor ciek' słuuuucham? Cheque?! No ale spoko, w jego mniemaniu on mówi lepiej po angielsku niż my po hiszpańsku i nie ma szans żebyśmy go zrozumiały, więc pierdoli od rzeczy pekajac z dumy ze jest lepszy od jakichs glupich angielskich cip.
Co więcej, ja ani nie mówię z angielskim akcentem po hiszańsku, ani jak typowa Angielka nie wyglądam, no sorry ale jasna karnacja to nie wszystko; chociaż chyba nie mam prawa wymagać takiej wiedzy od ludzi którzy są święcie przekonani że Anglia i Wielka Brytania to to samo.
Co więcej, studenci dziennikarstwa, komunikacji i relacji publicznych nie wiedzą, że w ich kraju mówi się innymi językami niż hiszpanski; profesorka mało z krzesła nie spadła jak jedna laska z grupy rzucila, że katalończycy mówią 'tym swoim śmiesznym dialektem'. Wróże tym ludziom zajebistą i owocną karierę w mediach.

Przypomina mi się taki jeden odcinek 'Matura to bzdura' gdzie pewien młody dresio dostał pytanie 'Co jest stolicą Wielkiej Brytanii?' i odpowiedział 'Anglia', ja czasem mam wrażenie, że poziom wiedzy ogólnej Hiszpanów jest właśnie taki jak tych biednych dresiarzy za którymi z kamerą gania prezenter tegoż programu.

No 'sori', ale musiałam.


* tak mi się przypomniało, jak szukałyśmy ze Schizą pięc godzin sklepu M&Msów w Londynie i zapytałyśmy jakiegoś turysty który miał żółta torbę z ich logiem, jak tam dojść, a on nam wyjaśnił, że 'Oxford Street  go go go go go go!' i jak dalej nie mogłyśmy znaleźć to wnioskowałyśmy, że dużo 'go' wskazywało na dużą odległość ;) a sklep był jakieś poł godziny drogi od miejsca gdzie się zgubiłyśmy, ale to chyba akurat nikogo nie dziwi.