Powoli wszystko nabiera pędu... brzmi nieco absurdalnie, jak wiele rzeczy w naszym życiu, ale tak właśnie jest. Rzeknę tylko: niech jeszcze raz mi ktoś powie, że studia to tylko sesja!
Nic bardziej mylnego, żadne tam wakacje, żadne tam wariacje. Trzeba będzie przysiąść... chociażby po to, aby uporządkować papiery (o biedny lesie!), które już mnie zasypały, a połowy jeszcze nie mam, nie skserowałam, nie wypożyczyłam, wręcz nie wynalazłam w jakimś tajnym źródle.
Zauważyłam, że te pozycje, książki "najlepsze, najlepiej opracowane, zawierające pełną informację" są niestety "nie do zdobycia".... nic dziwnego, skoro ostatnie wydanie było w roku 1975 ;P przypuśćmy. To przepraszam jak ja mam ją zdobyć? ... :)
Nie narzekam oczywiście, wolę miliony książek niż dwa zadania z matematyki.
Poza tym nie o tym miało być... nauka, nauką... a właśnie, nauka, nauką, nie samą nauką człowiek żyje. Chyba, że nie jestem człowiekiem, w pełni tego słowa znaczeniu :P
Miało być o niesamowitym uczuciu, które towarzyszy niewielu chwilom, tylko tym wyjątkowym, ważnym, przełomowym, ale niekoniecznie. Oczekiwanie... dni albo się dłużą albo płyną zbyt wolno. Oczekiwanie... te ułamki sekund przed pierwszym dźwiękiem, godziny w pociągu, tygodnie odliczania. Oczekiwanie, które tak często nigdy się nie kończy, nie doznaje spełnienia.
Co prawda...Oczekiwać można wielu rzeczy.
Oczekuję weekendu, bo wtedy ukocha mnie K. , oczekuję wieczoru kiedy napiję się herbaty i odpocznę i usnę, oczekuję płyty, książki, spotkania z kimś... W tym rzecz, że każde z tych uczuć jest zupełnie czym innym, choć niby tym samym da się określić słowem.
Oczekuję koncertu.
Akurat to oczekiwanie jest zdecydowanie pełne emocji. Rozprasza, nie daje usnąć, chce przyspieszać dni, serce szaleje, rozum wysiada...nie da się tego opisać, to trzeba poczuć. Zdaję sobie jednak sprawę, że niewiele osób potrafi odczuwać właśnie TO, jedyne, niepowtarzalne, niepodrabialne, silne uczucie. Stąd te wszystkie nieporozumienia, pytania typu :"chce Ci się jechać?!?!" :)
Śmiem twierdzić, że znam 'ten jazz' bardzo dobrze, dzięki mieszance muzyki, miłości, podniecenia, przyjaźni, szaleństwa i stateczności.... i za to wielkie dzięki. Bogu. Samej sobie. Tym, którzy czują tak jak ja.
Hej ho.