kocham to życie, kocham wszystko co się w nim dzieje. w końcu zaczęło się układać.

zarabiam nieowybrażalną kasę. mam Stefana. na razie mam gdzie mieszkać, być może uda mi się przedłużyć umowę na kolejny rok, to wtedy najpewniej przygarnę chłopaków z WSO, oni i tak tylko na weekendy będą wpadać ^^ a jak nie uda się przedłużyć umowy, to wtedy i tak zbieram ekipę i szukamy mieszkania. co nie zmienia faktu że wolałabym zostać tutaj, bo przeprowadzka co cztery miesiące z moją (wciąż rosnącą) ilością gratów nie jest szczytem marzeń.

muszę kupić małą czarną.

kupiłam zajebisty kolczyk w miejsce tego który zgubiłam na ostatniej sesji. tylko że jest na 1.6, więc średnio mi wychodzi spanie na lewym boku. ale! z jednej strony ma oko, z drugiej hipnotyczną spiralę, i nie mogłam się powstrzymać i kupiłam jeszcze trzecią, "chemiczną" końcówkę.

idziemy dzisiaj ze Stefanem na pizzę. wczoraj nie mogłam zasnąć, bo tak mi się chciało dobrej pizzy. do kina nam się już nie uda, ma pociąg wieczorem.

chyba jednak wpadnę do Poznania. tak na 3-4 dni. to będzie cholera coś.