photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 GRUDNIA 2009

Drzewo o imieniu Dago

"-Drzewo z zębami. - mruknęłam zaciekawiona tym zjawiskiem. -To już wiemy, co się stało z tamtym wieśniakiem.
Tak, wiadomo było. Skoro drzewo ma zęby to czemuś one służą. Podeszłam bliżej ciekawej rośliny, odgarniając kijem zarośla przed sobą. Grunt blisko pnia był rozmokły i lepki, a w powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach. Drzewo z cichym skrzypnięciem odwróciło się zębami bardziej w moją stronę.
-Oj nie, maleńki. Ze mną tak łatwo ci nie pójdzie. - stuknęłam kijem w jeden z zębów, cienkie gałązki zaszeleściły gniewnie. W mgnieniu oka drewniane szczęki zamknęły się z trzaskiem na czubku kija i wyszarpnęły mi go z rąk. Po tym wszystko w drzewie znieruchomiało.
-Tak, smacznego. Tylko nie połam sobie tych ślicznych ząbków. -westchnęłam, szkoda by było, żeby to paskudne drzewo połknęło mi taki dobry kij z żelaznej wierzby.
Drzewo w całkowitym jak dotąd milczeniu zaczęło ze zgrzytem przeżuwać zdobycz, ale nagle, jakby zdziwione wypluło nienaruszony kij prosto w moje ręce. Wsparłam się na nim i mrużąc oczy przyglądałam się dalej. Nie dane mi było jednak obejrzeć drzewa dokładnie, bo szczęki znów się otworzyły, z dźwiękiem jakby łamano grube gałęzie.
-Niedobrrrrre. -wyskrzypiało drzewo.
-Niedobre? - spojrzałam zaskoczona. Mówiące drzewo, tego jeszcze nie widziałam!
-Daj Dago coś dobrrrrego, meri. - jęknęło drzewo przy serii okropnych skrzypnięć i trzasków. Pochyliło się bardziej w moją stronę rozchylając szczęki szeroko, aż mogłam zajrzeć mu do środka pnia - wierzcie mi, nic ciekawego.
Bez zastanowienia wzięłam zamach i strzeliłam je znów po zębach kijem aż odłupałam kawałek kory.
-Nie wolno.
Drzewo wygięło swój pień starając się ode mnie odsunąć, zdrewniałe wargi wokół zębisk, które dopiero w tamtej chwili zauważyłam, wykrzywiły się w grymasie niezadowolenia. Dwie najgrubsze gałęzie jakby połamały się na kształt ramion i zasłoniły pień od okładanej przeze mnie strony.
-Nie wolno?- odpowiedziało po dłuższej chwili.
-Nie wolno. -powtórzyłam.-Zabraniam ci zabijać ludzi. Za każdego zjedzonego wieśniaka będę tu przychodzić i tłuc cię po zębach. Dotarło?
Gałęzie opadły niżej, miałam wrażenie, że drzewo przygląda mi się uważnie, w zamyśleniu przetrawiając to, co powiedziałam.
-Krrre?  burknęło ogłupiałym tonem, gałęzie dotknęły ziemi zanurzając 'palce' w kałuży krwi pod pniem.
Opadły mi ręce. Nie sądziłam, że może być ktoś powolniejszy w myśleniu od syna młynarza, ale ten dzień obfitował w niespodzianki.
Na gałęzi siadł ptak i zaczął z zaciekawieniem dziobać powieszoną na cienkiej witce gałkę oczną. Łupnęłam znów po zębach, bo drzewo najwyraźniej zaczęło się rozpraszać.
-Słuchaj! -zamachnęłam się. Cała uwaga przygłupiego drzewa była skierowana na mnie, a ramiona odruchowo zasłoniły zęby.
-Dago nie je meri, bo przyjdę i.. -potrząsnęłam kijem groźnie licząc na to, że krótkie proste słowa i pantomima do niego dotrze. Ciekawiło mnie czy cokolwiek zrozumiał. Długo czekałam na efekt.
-A inne meri?- nuta nadziei zabrzmiała w skrzypnięciach, gdy w końcu się odezwał.
-Nie.
Gałęzie opadły mu smutno, dałabym głowę, że trzaski, jakie w tamtej chwili wydobyły się z jego pustego pnia, brzmiały jak smętne westchnienie. Dago, bo tak najwyraźniej siebie nazwał, potrzasnął koroną, wszystkie gałki zakołysały się.
-Da, ale meri nie bije Dago.- sapnął głucho.
O dziwo dotrzymał słowa po dzień kiedy gwałtowna burza zwaliła go na drogę, a przerażeni wieśniacy dopiero dwa dni później odważyli się do niego podejść. Został pocięty i spalony daleko od miasteczka i Łuku, by czasem jego duch nie osiadł w nowym drzewie... ale to już inna historia.


-Zadowolona? -ostatnim ruchem postawiła kropkę na końcu zdania i wrzuciła pióro do kałamarza, aż cicho chlupnęło.
Dziewczynka pokiwała energicznie głową aż jej włosy opadły na oczy. Ciągnąc za sobą koc podreptała do pryczy i podniosła z ziemi ostatni rysunek, którego najwyraźniej wcześniej nie zauważyła. Plącząc się w kocu zrobiła w tył zwrot i odniosła kawałek pergaminu na półkę, po czym wróciła do swojej pryczy, zwinęła się w kłębek i tyle ją było widać tego dnia.

Przez jakiś czas wpatrywała się w płonące drwa w kominku, ciche skrzypnięcie podłogi wyrwało ją z zamyślenia. Zamknęła okładkę razem z kolejnym rysunkiem między stronicami i złapała następny, ten właśnie, co go Mallory zaniosła przed chwilą na półkę.

-To teraz ciąg dalszy. - pióro znów poszło w ruch, kreśląc czarny ślad na pożółkłym, marnej jakości pergaminie, zapisując historię rannego elfa i nieuprzejmego rycerza.

 

"Rycerz, stojąc za mną ze skrajem koca w dłoni zamarł z szeroko otwartymi oczyma..."

Komentarze

~Viliur http://herbia.ok1.pl/viewtopic.php?t=610
24/12/2009 23:05:31

Informacje o czerwonasowa


Inni zdjęcia: ** szarooka9325Nic chasienkaUrlop szarooka9325:) dorcia2700Feelings pamietnikpotwora1519 akcentovaSoczki i piwko. ezekh114:) tezawszezle;) virgo123Komnata grobowa bluebird11