photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 STYCZNIA 2009

Królowa Głębin

 

Wyprostowała pogięty niesamowicie kawałek pergaminu na swoich kolanach i przyjrzała mu się uważnie. Mimo mocno nadpalonych brzegów i plam był nadal wyraźny.
-A on chciał go wyrzucić- mruknęła rozbawiona.
Zupełnie już odruchowo wygładziła rysunek dłonią i sięgnęła po pióro. Ty razem pisała przy małym stoliku. Miejsce na podłodze koło paleniska było zajęte. Mały, zawinięty w dwa koce wzgórek poruszał się powoli i miarowo oddychając we śnie.
Postukała końcem pióra o czysty pergamin malując niechcący parę poplątanych linii, myśląc od tego jak zacząć.
Odchyliła się do tyłu i sięgnęła po zamkniętą starą okładkę. W niej miała schowane wszystkie fragmenty swojej historii, wraz z przypisanymi to niej rysunkami. Jednak z tyłu, schowane głęboko przed całym światem miała notatki. Zapisywała w nich prawie wszystko, więc uzbierał się tego spory plik. Przez dłuższą chwilę w chatce słychać było tylko szelest cienkich kartek pergaminu i ciche pochrapywanie wzgórka z kocy.
-Mam cię.- wskazała palcem na miejsce w tekście. Wyjęła pergamin z okładki i przeczytała uważnie.
-Od tego możemy zacząć.- pióro zabrało się ochoczo do pisania.

...chłopczyk wpadł w szczelinę nad brzegiem Morza. Stracił przytomność i nie mógł odpowiedzieć szukającej go matce.
 Gdy dwa dni później go wyciągnęli, zmienił się nie do poznania. Uspokoił się, często wpatrywał się pustym wzrokiem przed siebie. Wszyscy myśleli, że to z powodu szoku czy uderzenia się o skałę. Zabrano go do domu, otoczono troskliwą opieką i wydawało się, że wszystko wraca do normy.
Jednak kilka nocy po potężnym sztormie chłopiec zaczął lunatykować na molo wołając coś w nieznanym języku. Jego ojciec- rybak, był bardzo przesądnym człowiekiem i wziął to za zły omen. Został w domu zamiast wypłynąć na kilka dni w morze wraz z  innymi rybakami.
 Miesiąc później całą rodzinę wyłowiono parę mil od brzegu. Rodzice byli zaduszeni sieciami, dwie starsze córki miały przebite harpunami ciała. Brakowało chłopca.
Ponoć został opętany przez Morską Wiedźmę, zwaną także Królową Głębin, która sama zwabiła go do szczeliny. Pragnęła mieć u swego boku dziecko i zazdrościła rodzinie rybaka ładnego chłopca. Kazała mu zamordować wszystkich w jego domu i przyjść do niej do podwodnego miasta.
Od tego czasu gdy marynarze i rybacy słyszą cichy płacz Morskiego Królewicza wiedzą, że nie powinni wybierać się na wodę tej nocy...

-Ciekawa opowieść.
-Bardzo smutna. -mruknął w odpowiedzi garbiąc się w fotelu. Odruchowo podrapał się po bliźnie na policzku.
-I ciekawa zarazem..- nie dawałam za wygraną.
Pokręcił głową i wstał. Spojrzał na mnie tymi smutnymi, niebieskimi oczyma.
-Byłem tam& widziałem tą wiedźmę. To nie jest ciekawe. A tym bardziej krzyk tego chłopca.-mruknął cicho wpatrując się we mnie intensywnie.
Wzruszyłam ramionami. Niech mówi co chce, ja bym z chęcią obejrzała to jak orszak wiedźmy wychodzi na ląd.
Skończywszy rysować pokazałam mu gotowe dzieło. Spojrzał krótko, zmarszczył brwi.
-Widziałaś ją?- załapał za pergamin i jął wpatrywać się w niego.
Wzniosłąm oczy w górę.  Bardzo domyślny.
Jednym ruchem ręki zgniótł rysunek i wrzucił go w żarzące się węgle na palenisku. Urażona tym zachowaniem zapytałam czy naprawdę tak źle rysuję i zalałam palenisko woda z miski.

Gość tylko westchnął i spojrzał za okno. Wiosna dobiegała końca. Na dworze zaczęło robić się duszno, jak to bywa w pobliżu bagien.
Wstałam by uchylić drzwi wpuszczając ostatnie tchnienie dnia, zanim na dobre słońce schowa się za horyzontem i nastanie równie ciepła noc. On jakby tego nie zauważył, wpatrywał się jak urzeczony na zachodzące słońce szukając czegoś.
-Ciągle na niego czekasz?
Rzucił mi chłodne spojrzenie. Dlaczego ty zawsze wszystko wiesz? Potrząsnął tylko głową i na nowo zanurzył się we wspomnieniach.
-On już nie wróci.
Tego nie usłyszał. Albo przynajmniej nie chciał słyszeć.


Przeciągnęła się i zebrała wszystkie notatki wpychając je spowrotem za okładkę. Zamkneła ją razem z wyprostowanym na tyle ile sie dało rysunkiem i nowym fragmentem historii.

Wyszła na dwór. Powietrze było bardzo chłodne, gdzieś w okolicy zawył wilk, ostrzegając innych o swojej obecności. Spoglądając w dal przypomniała sobie tego młodego trubadura i jego ciche słowa. Dzień w dzień spoglądał z tesknotą w oczach na zachód słońca mówiąc: "Odszedł... poszedł swoją drogą w stronę zachodzącego słońca"

-Szkoda. -odpowiadałam zawsze. Bo naprawdę szkoda jest gdy twój przyjaciel, twoje oparcie w okrutnym świecie, odchodzi.

A przyjaciół zawsze ma się zbyt mało by którykolwiek odchodził bez uczucia straty.

Komentarze

scarlagg oj dziękować dziękować ^^
10/01/2009 0:06:03
scarlagg dziękuję ^^ świetne rysunki ^^
05/01/2009 22:29:51

Informacje o czerwonasowa


Inni zdjęcia: Niedzielna laba ...pozdrawiam :) halinam.. fuckit2296** szarooka9325Nic chasienkaUrlop szarooka9325:) dorcia2700Feelings pamietnikpotwora1519 akcentovaSoczki i piwko. ezekh114:) tezawszezle