14 lipiec
Zawsze sama wszystkiego chce a potem tego żałuję, albo cierpie. To mi już chyba w nawyk wchodzi. A ja nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Odkąd pamiętam krzywdze ludzi, siebie chyba nie, siebie już krzywdzić nie umiem, robie to przy krzywdzie innych. Sama nie wiem co robie, a czsem myśle że robie dobrze... Nie umiem sama siebie zrozumieć, nie wiem czego chce, już nie odróżniam,czy jest dobrze ,czy nie. Mojej duszy już nie ma. Uciekła, zniknęła, a moze sama się jej pozbyłam. Odeszła razem ze mną. Zastanawiam się nad sensem istnienia dusz. Czy człowiek na pewno ją posiada, co się dzieje jak się umiera, czy dusza może być czarna, zła. Zatapiam się w tym. Wtapiam się w ludzi, żeby nikt nie uważał mnie za nienormalną.. Może i taka jestem, może to dobre określenie, zazwyczaj da się je cofnąć, zazwyczaj. Tyle pytań, i brak odpowiedzi, lub strach przed ich zadaniem. Pora zniknąć. Zostawiam góre myśli, wchodze w świat przeciętnego człowieka, a wieczorem znowu zacznę być sobą.