to już rytuał: kolejna niedziela na kacu i kolejna sensowna notka pisania w tenże dzień.
super wieczór był, dawna beka i dawni ludzie choć na chwilę wrócili :-)
a tak bardziej na bieżąco, to zajadam się właśnie drugim z rzędu chlebkiem z farszem z czerwonej fasoli (chyba powoli staję się fanką koreańskiej kuchni) i zaraz się porzygam, bo kacyk jest dość konkretny, a jedzonko dość ciężkostrawne. :< w każdym razie dzisiaj niedziela nie była dniem cwela hehe, a można wręcz rzec, że niesamowicie się udała.
czyżby nadszedł teraz czas na podsumowanie roku 2013 oraz wypisanie w punktach postanowień na 2014? ano, w szoku, bo mi się w sumie nie chce, ale z drugiej strony fajnie sobie naskrobać jakieś pierdoły, do których za rok będę mogła wrócić :D. reasumując, mimo iż jestem jedną z najbardziej narzekających osób na świecie i niesamowicie ciężko mnie zadowolić, 2013 był BARDZO udany :) był wręcz super, ekstra, pełen fajnych rzeczy, słów, ludzi, a także moich malutkich sukcesów. nauczyłam się uczyć, stałam się chyba troszkę bardziej odpowiedzialna, ale też i rozważna. poza tym nie przepełnia mnie już tyle negatywnych emocji co kiedyś, ale to już nie moja zasługa. na 2014 życzę sobie wytrwania w jednym, konkretnym postanowieniu, którego tu nie przytoczę, żeby nie zapeszyć. poza tym życzę sobie też siły na nadchodzącą sesję, będącą po raz kolejny moim "być albo nie być" - norma.
no i najważniejsze: cieszę się, że w kolejny nowy rok wejdę z Tobą u boku :*