tyle myśli
tyle niedopowiedzień
ciężko to opisać słowami - całą tę sytuację, ciągnącą się za mną niczym cień. niby dobrze, niby wszystko jest w porządku, niby, NIBY. tak jakby. na pół. przecież o co może mi chodzić? na co mogę się skarżyć? mam wszystko, co chcę, a to tylko pogarsza całą sprawę, bo wpojono mi, zupełnie nieświadomie, że nie wypada narzekać, smucić się czy przytłaczać swoimi problemami (bo NIBY jakiej rangi one są w obliczu innych tragedii?). a ja nie lubię mówić o takich rzeczach i robię to coraz rzadziej. w ogóle coraz rzadziej robię to wszystko, co chyba w jakiś sposób mnie "oczyszczało". teraz wszystko zostawiam w sobie, te niewypowiedziane myśli, żale, smutki i mam wrażenie, że dochodzę do pewnej granicy. ale jestem pewna, że kiedy do niej dojdę, znów się wycofam, a nie powinnam. powinnam wykrzyczeć, wyrzucić i zniszczyć te wszystkie okropne myśli i niedopowiedzenia. co mnie powstrzymuje? ja sama. a czemu? bo jestem tchórzem. błędne koło.
tak bardzo bym chciała nie być w tej kwestii TAKA ułomna...
tatuaż, który za mną chodzi, jest chyba naprawdę moim życiowym "MOTTO"
your mind is the mountain before you
a ja nie mogę, po prostu nie mogę tego pokonać.
I want you to touch me bad
Make me feel like I am breathing
Feel like I am human