Pamiętam krew strach grzech pętle kneble w mordzie
Czułem przyjemność płakały prosząc o litość
Miałem pewność jednak że podążam tą drogą donikąd
Jednak szedłem po trupach kiedy on stanął na drodze
Wiedział że mam problem pił ze mną był moim ziomem
Przywiązałem go do krzesła ciąłem ścięgna
Liczyłem żebra poznawałem anatomię serca
Nie powiem jednak nic nie czułem przy tym
On jedyny podał rękę którą stracił po chwili
Mówili o mnie wszędzie strach paraliżował ulice
Gdy ja samotny ciąłem za pomocą noża tętnice
Widziałem boga źrenice a w nich strach panikę
Żadnego grzechu nie żałuję grzech to moje życie.