Ciężko jest mi określić czy od pewnych osób jestem uzależniona czy po prostu tylko do nich przyzwyczajona... Mimo wszystko, coraz bardziej uświadamiam się w przekonaniu że czas nieco zamieszać w swoim życiu. Czas zmienić otoczenie, znajomych i przyzwyczajenia (a może uzależnienia).
Tak, w przypadku uzależnień jedyne z negatywnych jakie mogę miec to nieodpowiednie osoby. Po co mam tracić czas zajmując się problemami czy sprawami innych, skoro oni nie potrafią zainteresować sie moimi?
Zniknąć z ich życia na dłużej... Na tydzień, miesiac a może nawet rok. Co z tego wyjdzie? Jeszcze nie wiem, ale czuje że to może być dobra decyzja. Więc dlaczego by nie spróbować? Odświeżyć w tym czasie stare znajomości i zawrzeć nowe... W końcu zaczynają się wakacje. Okres idealny na to.
Niektórzy twierdzą ze od ludzi nie można się uzależnić. A jednak można. W związku z tym, że kiedyś byli dla nas często, pomagali nam- przyzwyczailiśmy sie do tego. Po czasie- gdy to straciliśmy zaczęliśmy zauważać, że nam tego brakuje. Ale brakuje w jakim sensie? Będąc do czegoś przyzwyczajonym czy uzależnionym i uczuciem prawie identycznym do tego, którzy odczuwają ludzie na głodzie (nikotynowym lub narkotykowym). A może przyzwyczajenie a uzależnienie w kwestii odczuć do drugiej osoby znaczy to samo?