mamy godzine za pietnascie szosta. za dwie godziny zaczna schodzic sie goscie, a ja siedze jeszcze z maseczka, mokrymi wlosami i nieziemskim balaganem dookola. cale szczescie, ze udalo mi sie juz ogarnac kuchnie i upiec mega muffinki - polowe z oreo i polowe z whiskey i ciemna czekolada. do tego dochodza koreczki z zielonej oliwki, goudy i szynki szwarcwaldzkiej, ale od rana zdazyly juz troche przyschnac i nie wiem jak to bedzie z nimi pozniejszym wieczorem.
bylismy tez z d na malym polowaniu ciuchowym, ale cos srednio nam to wyszlo. niestety moda tutaj sprowadza sie albo do h&m (ktorych mamy tu az 7!) albo do kosmicznie drogich butikow... do tego dochodzi osiem ponizej zera, wiec najprawdopodobniej pojde w woskowanych spodniach i dlugiej czarnej koszuli + skorzanej kurtce. myslicie, ze da rade?
no i w ogole okazalo sie, ze te moje wczorajsze zakwasy to juz nawet nie byly zakwasy tylko... naciagniete miesnie bicepsu. pol nocy wylam z bolu przekrecajac sie z boku na bok... na ten moment juz tak nie boli, ale reke moge zgiac w kacie maksymalnie 90 stopni i nie ma mowy, zebym mogla ja wyprostowac jesli jutro nadal bedzie tak zle, to przjede sie do fizjoterapeuty, ale moj portfel drzy juz na sama mysl.
sniadanie: 390 kalorii, B: 13g, W: 45g, T: 12g
granola z waniliowym jogurtem sojowym, lnem mielonym i sproszkowana guarana, kawa z mlekiem migdalowym
drugie sniadanie: 383 kalorii, B: 34g, W: 28g, T: 13g
bio baton proteinowy, cappucino shake proteinowy, kawa z mlekiem migdalowym
lunch: 482 kalorie, B: 38g, W: 56g, T: 10g
makaron kukurydziany z pomidorami, cieciorka i odtluszczonym serem gouda, wedzony filet z piersi kurczaka
kolacja: 258 kalorii, B: 7g, W: 40g, T: 9g
owsianka z malinami i mleczna czekolada bez cukru, czeresniowa cola zero
urodziny: 350 kalorii, B: 3g, W: 34g, T: 5g
trzy drinki z cola zero i ballantines, gryz ciasta z mleka kokosowego i suszonych daktyli z truskawkami
w sumie: 1863 kalorie, B: 95g, W: 203g, T: 49g