- Nie mam pojęcia, szczerze boję się. Cholernie się boję o "nas". - spojrzałam na Maxa.
- Caroline..chociaż mało się znamy, jesteś sla mnie bardzo ważna i zapamiętaj to sobie. Cokolwiek się potoczy. - pocałował mnie w policzek.
- Rozumiem, ale to nie jest takie proste.
- To nie jest temat na dziś, porozmawiamy jutro. - Max zaczął obdarowywać mnie pocałunkami.
Miałam mieszane uczucia co do niego, nie byłam pewna niczego. Dosłownie. Każdy mój krok w życiu w miłości kończył się upadkiem w wielką przepaść. Nie zabijało mnie to, tylko motywowało do wspinaczki i czekania na szczyt. Szczerze to czasem mam wrażenie że tysiące myśli rozwala mnie od środka. Możliwe, że to tylko wrażenie.
- Która godzina? - przerwałam.
- Dochodzi w pół do drugiej Coś się stało?. - spojrzał na mnie z lekkim przerażeniem.
- Dziękuję. Nie, nie nic. Poprostu zapytałam się.
- Tak ni stąd ni z owąd?
- Najwyraźniej. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Pójdziesz ze mną po picie? - Max wstał z łóżka.
- Zostanę i poczekam na Ciebie. - wystawiłam język w jego kierunku i wpakowałam się pod kołdrę.
Krótka, ale cóż.
Może jutro dodam coś ciekawszego i dłuższego. :3