- Cześć ślicznotko.- spojrzał w moje oczy, w jego tenczówkach widziałam szczęście które mnie otaczało.
- Witam. - zaśmiałam się i pocałowałam go w usta.
Wzięłam wszystkie rzeczy z szafki i założyłam na siebie.
Max założył na siebie kurtkę iobjął mnie ramieniem.
Czułam największych idiotek w szkole wzrok na sobie, ale byłam szczesliwa i tylko to się liczyło.
- Odprowadzę Cię do domu, bo mam chwilę przed treningiem.
- Nie ma sprawy. - kąciki moich ust lekko wygięły się w uśmiech.
Stanęliśmy na środku parku, a Max zaczął mnie obarowywać pocałunkami. Śnieg zaczął sypać z nieba, płatki spadały wirując.Lubię zimę, szczególnie gdy mam przy sobie swoje własne trzydzieści sześć stopni.
- Kocham Cię maleństwo. - pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się szeroko. - Jesteś najwspanialsza i najcudowniejsza.
- Ja Ciebie też.
Szliśmy, a w powietrzu wirowały gwiazdki ze śniegu. Czułam się szczęsliwa, jak nigdy dotąd.
Max odprowadzil mnie do domu i na pożegnanie pocałował czule.
Od autorki:
mózg mi się zlansował, do tego jestem cholernie wkurwiona. O_o