- Nie płacz słońce. To jak, wybaczysz mi? - spojrzał w moje tęczówki.
- Nie wiem. Nie jestem pewna, no ale dobrze.Zaufam Ci i wybaczę.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Przytulił mnie i pocałował czule.
Tak piękną chwilę przerwał nam dzwonek na ostatnią lekcję.
- To ja lecę na polski, czekaj na mnie w szatni. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
Pobiegłam po schodach na górę. Do klasy wpadłam tuż przed nauczycielką.
Lekcja była tak nudna, że myślałam że zasnę. Na szczęście Camilie "obudziła" mnie setką pytań.
- Pogodziłaś się z nim wreszcie?
- Tak. - powiedziałam nie odrywająd wzroku od zeszytu.
- Nareszcie! - wykrzyknęła na całą klasę.
babka od polskiego zabiła ją wzrokiem, a Cam zanurzyła wzrok w zeszycie.
- Powiedziałam to za głośno, prawa? - przygryzła wargę.
- No raczej tak. - zaśmiałam się.
Na szczęście naszą mękę w nudzie przerwał dzwonek na który czekałam z niecierpliwością.Cała klasa jak na zawołanie wstała i kierowała się w stronę drzwi.
- Caroline cieszę się i to bardzo, bardzo!
- Hahaha, ty się bardziej cieszysz niż ja.- spojrzałam na nią wychodząc z sali.
- No i dobrze, ja się cieszę za nas dwie i Maxa. - zaśmiała się.
- Wpadniesz dzisiaj do mnie? Mama piecze jabłecznik, wiem że go lubisz.
Camilie zaświeciły się nagle oczy i na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Jasne! Będę o 18. - uśmiechnęła się i poszła w stronę Kornela.
Poszłam w stronę szafki, z daleka widziałam że Max na mnie czeka z uśmiechem na twarzy.