Przez te kilka dni się u mnie trochę pozmieniało. Z Maxem już się pokłóciłam, zwykła wymiana zdań. Jestem zmęczona sytuacją w domu. Rodzice chcą się wyprowadzić, bo tato prawdopodobniedostaje nową pracę. Cały dzień przeryczałam, Camilie do mnie przyszła. Pocieszyła, przez chwilę mi ulżyło na sercu. Tak, przez chwilę. Camilie jest z Kornelem i życzę im wytrwałości. A wracając do Maxa prawdopodobnie mnie "zdradził"z jakimś plastikiem. Eh..nie wytrzymam tego, za wiele emocji we mnie się zbiera. Czuję że niedługo one wybuchną.
- Caroline, przepraszam ale ja nic nie zrobiłem. - podszedł do mnie Max na długiej przerwie gdy stałam przy mojej szafce i brałam książki.
-Daj spoój, proszę. Nie mów już nic. - powiedziałam połykając łzy.
- Przestań.. - zamknął swoim ciałem mi dojście do szafki.
- Przesuń się, chcę wziąść książki. - powiedziałam sucho.
Max nie ustępywał, był strasznie uparty.Wzięłam książki i zamknęłam szafkę omijając go. Szłam w stronę sklepiku szkolnego. Max złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Zostaw mnie do cholery jasnej! idź do tego plastika. Powodzenia na przyzłość. - powiedziałam zabijając go wzrokiem.
- Caroline to nie jest tak jak myślisz! - krzyknął stojącna środku holu i złapał się za głowę.
Olałam to, za bardzo wycierpiałam przez osobników płci męskiej. Oni są pozbawieni totalnie uczuć, nie liczą się nawet one. Tylko seks, "lizanie" i imprezy. Nic kompletnie poza tym.
Od autorki:
kompletnie zapomniałam o tym fblu. ; o