Nie schodziłyśmy z parkietu, do czasu gdy nie podszedł do nas Max z Kornelem.
- Cześć dziewczyny, dacie się porwać? - szepnął mi do ucha Max.
- Jasne - uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.
- Cam chodź! - szturchnęłam ją i ruszyłam pomiędzy tańczącymi na parkiecie ludźmi.
Wyszłyśmy z domu i usiadłyśmy na krzesłach w pobliży basenu.
- Jeb, ale się zmęczyłam. - zaśmiała się Cam.
- rzeczywiście śmieszny jest fakt, że się zmęczyłaś - zaśmiałam się z jej tekstu, albo głupoty.
- Pomimo, że jesteś taka głupia i się śmiejesz z mojego braku mózgu, to i tak Cię kocham. - cmoknęła mnie w policzek.
Po chwili podchodzą do nas chłopcy.
- I jak się wam podoba impreza? - spojrzał na nas gospodarz imprezy.
- Świetna, dziękuję za zaproszenie Maxymilianie. - powiedziałam z powagą i po chwili wybuchnęłam śmiechem
.- Cieszę się. Masz ochotę się przejść i przewietryć? - uśmiechnął się i spojrzał na mnie. '
- Jasne. - puściłam do niego oczko i ruszyłam.
Szliśmy długą ścieżką w lesie, księżyć przebijał się przez igły drzew..
- Caroline..
- Tak?
- Jesteś świetna, serio. Nie zauważałem Cię, bo moja była mieszała mi w głowie.
- Spoko, nie obwiniam Cię za nic przecież. Nie musisz mi się tłumaczyć. - uśmiechnęłam się do niego.
- Słodka jesteś. -pocałował mnie w policzek i przytulił.
- Hahaha, dziękuję. - wtuliłam się w niego.
Od autorki:
dodaję dużo dziś notek, bo nie będę mieć w tygodniu czasu. : 3