Jeszcze tylko kilka malin zostało na dnie szklanki, rozgniatam je łyżeczką. Może powinnam zachować się teraz inaczej, ale ja nigdy nie grałam takiej roli i nie wiem jak to sie gra. Zawsze odrzucałam role banalne. Łyżeczka dzwoni o szklankę, to jest głos mojego wzruszenia. Paskudny scenariusz podsunęło mi życie.
***
Powoli przyzwyczajam się do myśli,że już się nie wykręcę tym razem. Wyższe Sfery - oficjalne zaproszenie. Tylko po co tam ja. Nie lubię takich imprez, źle się tam czuję. A w tym tygodniu więcej takich imprez - niestety. Przeżyję.
Jutro jedno spotkanie. W czwartek kolejne. Mam stresa. Bo to pierwsze. I jakoś tak, chyba odzwyczaiłam się już. Zobaczymy.
Zimno strasznie. Idę się docieplać. I nadrabiać zaległości z Agrafką.
Ps. Zjadłam tony czekolady, wypiłam litry wódki a temperatura mojego szczęścia nadal ponożej zera.