Czasem się śmiejemy, bo nie mamy już siły na płacz. Czasem się śmiejemy, bo zasady poprawnego zachowania przy stole na plaży wydają się zabawne. A czasem się śmiejemy, bo żyjemy, chociaż nie powinniśmy.
***
A mi już nawet nie jest do śmiechu...
Kolejny tydzień w robocie... na kołowrotku...
Urlopu ni widu, nie słychu...
A sił coraz mniej...
Odezwałam się wczoraj do Ewki. Zaproponowała spotkanie. Zgodziłam się. Bo co mi szkodzi. Za jakiś czas. Może trzeba wrócić i pozamykać pewne sprawy do końca. By móc ruszyć do przodu. A może właśnie ten powrót pozowli odzyskać coś, co straciłam. Pewnie się okaże. Kto wie.
Zmęczenie od rana - no cóż i tak bywa. Idę...
Maciek na zdjęciu - po ulewie... zawsze rozwalał mnie ten kot...
Ps. Opowiedz mi o smaku chleba razowego... z pastą avokado... albo nie mów nic...