Bus pieprzony.... nie jechał i poszłam do domu, a chciałam iść na cheer.
Miałam ochotę potańczyć i nic z tego. Wczoraj sobie pogadałam wieczorkiem
chwileczkę z Mariuszem :*, ale i tak nie mogłam zasnąć. Zasypiałam
dwie godziny.... straszne. W środe też były cheer. Powracamy
w powiększonym składzie i w wielkim stylu heh ;P Taniec będzie świetny.
Wygramy mistrzostwa polski, co to dla nas... pfff ;P Tylko, że ja
w ogóle nie wyrozciągana i przez to obolała... No cóż, to pół roku
przerwy zrobiło swoje. Właśnie siedzę i jem bitą śmietanę, pycha :d
Idę, pa :**