Zaobserwujcie i kliknijcie fajne jak się spodoba.
Siedział ze wzrokiem utkwionym w moich oczach, tak że przez chwilę wydawało mi się, jakby rzeźbił dla nas obojga w powietrzu intymny świat, do którego nikt nie ma dostępu. Wiem, że w pewnym sensie każdy krok, jaki zrobiłem, od chwili gdy nauczyłem się chodzić, był krokiem do Ciebie&
Na pewno tęsknię i czekam.
Na pewno nie wiem co dalej.
Szukamy miłości, wydaje nam się, że ją znaleźliśmy, a później znów spadamy w dół. I to z wysoka. Lepiej czasem spaść, niż nigdy się nie unieść?
Superprezerwatywy: rzucaj się na wszystko, obciągaj druty, uprawiaj seks w trójkę i sodomię pod gołym niebem, na przykład na parkingach, bo tylko to cię interesuje. Superprezerwatywy: już nic nie przeszkadza ci być dziwką.
To się zaczyna w nocy, sam nawet za bardzo nie wiem, co mam robić, nie śpię. Nawet nie masz pojęcia, co to jest: samotność, cisza, wilgotne ciepło poduszek sto razy obracanych, nasłuchiwanie odgłosów kroków i samochodów na ulicy, czyjegoś głosu, błysk latarni, tortury przeszłości, strach przed przyszłością,czy będzie taka jak przeszłość, a potem białawy świt poprzez firanki, i te pieprzone ptaki, które jednak śpiewają, wreszcie można zamknąć oczy i zapomnieć&że czegoś mi brakuje.
bałam się, że nie wrócisz do mnie w żadnym śnie.
To jakieś muzeum estetycznej śmierci, pawilon martwych pragnień.
Kochała go w chuj, zależało jej że kurwa mać, ale to nie wystarczyło, bo wygryzła ją konkurencja mam na myśli tonę pudru i szpilki większe od jego chuja&
krwią brudzę ręce, serce ranami.
I padło pytanie,które wcześniej było nieważne. Co dalej? No właśnie. Bo ile można tak trwać, tak istnieć do połowy i żyć chwilą. Więc nic nie mówię,patrzę tylko w przestrzeń i samą siebie oszukuję, że kiedy to wszystko zgaśnie nic nie zaboli. Bo przecież jestem na to gotowa, przecież wiedziałam w co się pakuję i wiedziałam gdzie jest moje miejsce.
Kochałam Cię szeptem, mogłeś nie zauważyć.
Jego spojrzenie było szare, figlarne, czułe, pełne pragnienia. Te jego przejrzyste oczy, szeroko otwarte, pełne czegoś, czego pewnie nigdy nie zrozumiem.
smród brudnych orgazmów.